poniedziałek, 29 kwietnia 2013

od Megan c.d. Bellavelle & Dhe


- Jak śmiesz?! - wyskoczyłam na Bellavelle z pazurami i powaliłam ją na ziemię. - Nikt nie ma prawa o to prosić Dhe!!! Żadna wilczyca!! On już ma odpowiednią partnerkę... Idź stąd! Jesteś tylko omegą! - chciało mi się ją zabić. Wiem, jestem bardzo agresywna. - Słyszysz... głupku?! Nie masz prawa!! i sobie to zapamiętaj: ze mną nie warto zadzierać... - krzyknęłam.
- Właśnie widzę... przepraszam. - puściłam ją.
-Nigdy nie przyjmę przeprosin, ale zostajesz w naszej watasze... - Dhe gapił się na mnie chyba oszołomiony moją agresją. O najważniejsze rzeczy w życiu walczyłam ostro - i zawsze wygrywałam.

(Dhe? ;))


Od Bellavelle c.d. Dhe

 
  Odeszliśmy z Dhe na bok. Chciałam się go o coś zapytać.
- Dhe... wiesz co, muszę ci coś wyznać... Bardzo mi się podobasz i... czy zostaniesz moim partnerem? - spytałam.

(Dhe?)

Od Megan c.d. Bellavelle


Myślisz? Dajmy jej jeszcze czasu. - uznałam i poszłam do jaskini. Dhe został na łące i obserwował Bellavelle. gapiła się na niego jak zaczarowana... Postanowiłam jeszcze poczekać. Ona podeszła do Dhe.

(Dhe? Bellavelle?) sorry, ze takie krótkie.

Od Dhe c.d. Megan


- Okej, pokażę ci tereny... - Odpowiedziałem. Ta wilczyca patrzyła na mnie i na Megan jakoś dziwnie.
Pokazałem jej tereny. Potem podszedłem do Megan.
- Ona coś knuje! Im szybciej pozbędziemy się jej z watahy tym lepiej!
(Megan?)

Od Bellavelle c.d. Dhe


  Od początku, gdy dołaczyłam do watahy spodobał mi się Dhe. Tak, wiem, że ma partnerkę, ale postaram się coś z nią zrobic. Muszę z nim byc. Podeszłam do niego blizej i...
- Moze pójdziesz ze mną na spacer? Proszę... Zapoznasz mnie z tutejszymi terenami. - zobaczyłam Megan. Stała dalej i obserwowała mnie mrużąc oczy.

(Dhe?)

Od Megan c.d. Dhe


Szliśmy do watahy, Dhe triszkę utykał, ale dzielnie szedł ku górze (tam zdnajdowała się nasza jaskinia).
- Więc jak to było z tymi ludźmi? - zapytał.
- Jednego zabiłam, a reszta gdzieś się sachowała, widziałam ich w krzakach, jeden zaczął coś wciskać na... Czarnym, prostokątnym "czymś". Po chwili przybiegli jacyś ludzie w granatowo - seledynowych ubraniach, a ja uciekłam.

niedziela, 28 kwietnia 2013

od Dhe


Postanowiłem poszukac Megan. Byłem strasznie głodny, przydałoby się coś upolowac... Po chwili już biegliśmy z Megan za ogromnym wapiti. Nagle...
- Wilki!!! - To byli ludzie! - Strzelac!!!
- O nie! - Megan była zdesperowana. Rzuciła się na jednego z nich.
- Megan, nie! - Zdążyłem wrzasnąc, ale w tym momencie wypaliła strzelba. Zapanowała ciemnośc.
*W dziwnej grocie*
Otworzyłem oczy. Nade mną zauważyłem jakiegoś czerwonego wilka.
- C-co.. Ktto? JAK...
- Ccciiiii, spokojnie, Dhe. - Głos Megan był uspokajający.
- Gdzie my jesteśmy?! Co to za wilk?! - Darłem się, wskazując na tego czerwonego.
- To szaman Watahy Lasu... A my jesteśmy w jaskini medycznej. Człowiek postrzelił cię w łapę, ale już jesteś wyleczony.
- Czyli... Możemy już iśc?
- Tsaaaa... Możemy już iśc. - Uśmiechnęła się Megan.
(Megan?)

piątek, 19 kwietnia 2013

powitajmy nowego wilka!
















imię: Bellavelle (czytaj: Bellawel)
wiek: 2 lata
płeć: kobieta
wygląd: Ma srebrne futro, lodowato niebieskie oczy i jest dosyć silnie zbudowana.
rasa: wilk wiatru
cechy charakteru: Miła i uprzejma, ale potrafi dotkliwie się zemścić, gdy ktoś ją mocno zdenerwuje. Jest bardzo odważna, lekko szalona, ma zdolności przywódcze i niemałe poczucie humoru.
moce: Niewidzialność, spełnianie życzeń (które nie łamią praw natury), hipnotyzowanie, zamrażanie wody dotykiem (gdy chce), kontrola pogody.
partner: brak
zauroczenie: Dhe bardzo jej się podoba (tak, wie, że Megan jest jego partnerką)
potomstwo: brak
rodzina: nie zna nikogo, chociaż jest liczna.
hierarchia: omega
towarzysz: orzeł
specjalizacja: medyk
kamień: chalkantyt
patron: Atena

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Od Moon c.d. Megan


Leżałem na trawie wyczerpany zabawą z Megan. Ona pobiegła już dawno do jaskini. Robiło się już ciemno, ja nadal byłem na łące koło lasu. Pobiegłem do lasu, aby wrócić do jaskini, nagle zaobaczyłem niedźwiedzia. Rzuciłem się na niego, ale byłem za mały. Niedźwiadź powalił mnie na ziemię.

(Megan?)

niedziela, 7 kwietnia 2013

Od Megan c.d. Moon


Oddaliłam się od mojego brata i Desert. Nagle...
- Hej! - Moon uczepił się mojej nogi.
- ... - Odwróciłam głowę.
- Proszę, pobaw się ze mną... Proszę, proszę, proszę!
- Dobra! A wiesz w co się pobawimy?
- W co?
- W wyścigi! Choć, kto pierwszy w mojej jaskini! Start! - oszukałam malucha, pobiegł do przodu jak strzała, a ja szłam spokojnie, obserwując ptaki.
Wreszcie doszłam do jaskini.
- Ale jesteś wolna!
- Tak? Może dlatego, że Cię oszukałam? - zaśmiałam się.
- Ej! Możemy teraz się pobawić w coś naprawdę?
- Jasne! - Odpowiedziałam. - Do polany słońca... Start! - biegłam o wiele szybciej... Ale on był bardzo szybki, jak na szczeniaka. Zobaczyłam go daleko za sobą i przyspieszyłam.

(Moon?)

sobota, 6 kwietnia 2013

Od Blue c.d. Desert


Czerwone oczy niedźwiedzia świeciły się niczym dwa rubiny. To nie był dobry pomysł... Poradzić się Megan? Ona i romantyzm? Jest zbyt twarda. Nie powinienem się jej radzić...
  Jednym ugryzieniem powaliłem niedźwiedzia i zaniosłem go do Desert, położyłem jej pod łapy.
- To... Dla Ciebie... Dd- des... - powiedziałem ledwo dysząc i padlinę na ziemię.

(Desert?)

piątek, 5 kwietnia 2013

Od Desert c.d. Megan

Spojrzałam na Megan. Z jej pyska można było wyczytać wszystko.
-Czy to aby bezpieczne ? Tak rozwścieczać niedźwiedzia ?-spytałam patrząc na Blue'go.
-Tak.
-A wiesz, że ten niedźwiedź jest ponad cztery razy większy od niego ?-spytałam.
-Yhym. Jeśli go pokona to niezły z niego siłacz co nie ?
-Yhym-mruknęłam.
<Megan?>

Od Megan c.d. Desert


- Chodź, pogadamy... Pójdziemy na spacer do lasu.
- Dobra. - odparła Desert.
- Wiesz, Blue bardzo dużo o tobie mówi. - powiedziałam. - oczywiście, dobre rzeczy. - Nagle zobaczyłyśmy Blue który stanął oko w oko z niedźwiedziem. Wilk zrobił krok w tył, gdy zwierzę warknęło. Desert patrzyła na Blue, który właśnie ją zobaczył.

(Desert?)

Od Desert c.d. Blue

Smacznie spałam, gdy nagle poczułam, że ktoś szturcha mnie nosem. Lekko otworzyłam oczy i ziewnęłam.
-Co jest ?-spytałam na pół śpiąc.
-Wstawaj chciałam z tobą pogadać-powiedziała Magan i uśmiechnęłam się. Wstałam i potrząsnęłam głową. Tygrysia lilia spadła na ziemię. Podniosłam ją i umieściłam w poprzednim miejscu.
-Skąd to cuda ?-spytała wadera.
-Nie kłam. Wiesz od kogo ona jest-zaśmiałam się.
(Blue?)

czwartek, 4 kwietnia 2013

Od Dhe c.d. Megan


- Megan! Chyba nie masz na myśli, ze...
- A właśnie, że mam! - Powiedziała stanowczo. - Pójdziesz ze mną do świątyni boga elektryczności!
- Ale po co?!
- To ważne dla naszej watahy! Nie pamiętasz, po co tam idziemy?
- Tak, tak pamiętam... idziemy po ten twój talizman!
- Nie "ten twój talizman", tylko ważny talizman elektryczności dla naszej watahy!
- Ale bóg elektryczności jest niebezpieczny! Jak zamierzasz dostać się do jego ołtarzyka?! Zniszczy nas kiedy tylko się zbliżymy!
- Skoro nie chcesz iść, to nie! Pójdę sama...
- No dobra, dobra pójdę! - Megan wiedziała, jak mnie skutecznie przekonać. Nie mogłem puścić jej samej do tej świątyni. - ale jak coś ci się stanie...
- Tak, wiem, to uratujesz mnie i powiesz "a nie mówiłem?"
- Czytasz mi w myślach!
(Megan?)

środa, 3 kwietnia 2013

Od Megan c.d. Dhe


Byliśmy już przy świątyni boga elektryczności. Zobaczyłam iskrę.
- Auć! - krzyknęliśmy oboje, gdy iskra poraziła nas w łapy.
- Wiesz co, Dhe... ta sprawa, z czymś ważnym, to już ją rozwiązałam, ale przyszłam po coś innego.
- Po co w takim razie tu jesteśmy, skoro chodzi o coś innego? - zapytał Dhe.
- Chodzi o tamtą sztabkę złota. Gdy nie będzie jej na miejscu, bóg nie będzie mógł już nic mi... znaczy nie będzie groził naszej watasze. - Dalej szliśmy w milczeniu.
  Świątynie była dość mała. szliśmy powoli słuchając dziwnych dźwięków. stalaktyty i stalagmity zasłaniały nam drogę. Wreszcie podeszłam bliżej do sztabki, popatrzyłam za siebie, złapałam za swój medalion telepatii i sztabka poleciała w powietrzu prosto do łap Dhe, który w tym czasie gapił się z szeroko otwartymi oczami. Pobiegliśmy dalej. Stalaktyty zaczęły się zawalać. Przyspieszyliśmy, wraz z nami stalaktyty. wreszcie wybiegliśmy, a świątyni już nie było.

c.d.n.