poniedziałek, 23 czerwca 2014

*Ładuję się w wątek ^^* Od Arduina c.d. od Dhe

Biegłem ile sił w łapach.
MUSIAŁEM znaleźć Dhe!
- Ku*wa Dhe! Gdzie ty do cholery jesteś?!!!- Wrzeszczałem zrozpaczony
Kiedy wpadłem na polanę ujrzałem... Dhe. Stał pośrodku polany i gawędził z Damonem.
- Dhe! Podjąłem decyzję...- Basior obrócił się ''na pięcie''
- Co? Nie uczyli cię, że nie należy przerywać obcym?
- No, ale chyba mieliśmy łamać zasady, nie?- Wtrącił się Damon
Uświadomiłem sobie, że on nadal tu stoi.
- Dhe- Chodź ze mną- powiedziałem twardo, i Dhe posłusznie podreptał za mną.
Na miejscu jednak wymiękłem.
- Emerald... Wiesz?- Zapytałem z żałością w głosie.

(Dhe? Moje plany ^.^)

czwartek, 19 czerwca 2014

od Dhe c.d. od Damona S.

- Ebh... TO miało być to superowe miejsce, które chciałeś mi pokazać?! - patrzyłem z niedowierzaniem na martwego potwora.
- Noo... - Damon nonszalancko odchylił się do tyłu.
Wściekły i rozgoryczony ruszyłem w kierunku wyjścia.
- Dhe? Co jest? - Damon potruchtał za mną.
- Nic... Chodzi o Emerald.
- Coś nie tak z nią?
- JEJ JUŻ NIE MA W WATASZE, NIE ROZUMIESZ?! - krzyknąłem ze smutkiem.
- Jak to... nie ma? - Damon ze zdumieniem popatrzył na mnie. - W sensie że...
- Tak, odeszła. Poszła stąd. Już jakiś czas temu. A ja zamierzam iść i ją odnaleźć.
Damon nadal stał nieruchomo, najwyraźniej zastanawiając się, co począć, żeby pocieszyć starego, naćwiekowanego mopa, który wściekał się na niego bez powodu.
- To może na poprawę humoru złamiemy w końcu trochę zasad? - zaśmiał się.
- Dobrze. - uśmiechnąłem się słabo. - Ale potem zastanowię się... Nad odejściem z watahy. Wszystko z czasem ma swój koniec, Damon. Pamiętaj o tym. - spojrzałem na niego z powagą.
Chwilę później, idąc do wyjścia bez powodu wybuchnęliśmy śmiechem. Doszedłem do wniosku, że z Damonem nie da się ogarnąć życia.
(Damon?)

wtorek, 17 czerwca 2014

Od Roya c.d. OD Kells



-Nie tylko chwilkę..
-Mam nadzieję
Niewiem co jej się stało ale chętnie bym się dowiedział o tym i więcej o niej jeżeli mamy być parą a z reszta ja muszę jej opowiedzieć o lokum dawnym życiu.. Po chwili weszliśmy do mojej jaskini Kelly się chyba przestraszyła bo od razu ściemniało. Niestety nie mem jakiegoś wejścia na słońce więc rozpalilem ognisko bo było już dość ciemno.
-Możesz otworzyć oczy
-No w końcu! Gdzie jestem?
-Witam w grobach Roy'a! (XD)
Kelsey obrzuciła oczami i się troszeczkę uśmiechnęła.
-Misze ci wyznać prawdę Kelsey.. 
-Jaką?
-O mojim "dawnym" życiu zanim Cię poznałem
-No.. Dobrze..
Nie wygladała na pewną lecz musiałem to powiedzieć chociaż jej.
-Urodziłem się w tak zwanej normalnej rodzine. Miałem jednego młodszego brata i siostrę, żyliśmy spokojnie aż do czasu gdy kończyłem dwa lata. Akurat w urodziny mojego brata zniknął muj ojciec. Niestety nie wiesz jak to jest być prawie dorosłym basiorem ktury stracił ojca. Żyliśmy razem z matką do czasu gdy kończyłem 2,5lat i stałem się dorosły, w tedy mój brat miał 2 i siostra tak samo. Pod wieczur chciałem wyjść na impre razem z kolegami gdy usłyszałem kroki ludzi. Poinformowałem mą rodzinę o to żeby się schowali. Lecz brat nie posłuchał uważał ze jest w pełni dorosły więc dostał ze mną i pilnował siostry, matki i domu. Po kilku minutach usłyszałem że te kroki się zbliżały. Przygotowałem się do ataku gdy ujrzałem człowieka z moją dawną dziewczyną w rękach. Była zabita.. Nic nie mogłem zrobić odpadłem z sił. Moje serce pękło lecz nie całkiem aż do czasu gdy tez tam ujrzałem matkę i siostrę. Normalnie się załamałem setlrce pękło na pół.. Jedynie mi został brat. Walczyliśmy żeby przetrwać lecz nas porwali. Obudziłam się w klatce, brata ani śladu. Bałem się pierwszy raz w życiu. Nie wiedziałem co zrobić. Po kiku godzinach ubrano mi obroże jak widać myśleli ze można mnie wytresować. Ja się nie dałem. Ale nie miałem innego wyboru. Dla tego że ujrzałem ciało brata. Zmieniłem się w demona i podbieglem do niego. Nie żył zabili go tak jak resztę rodziny. Poczułem nadpłatę złości. Pobiegłem w stronę ludzi którzy siedzieli przy ognisku. Byłem dalej demonem i dla tego wbieglem w ogień jak już z niego wybiegiem to tak jak by płonołem lecz tego nie czułem. Zaczęłam ich atakować, zabijałem pokolei. Nic im nie pomogło. Po krutkim czasie mi przeszło jak się ocknołem to ujrzałem same trupy. Uciekłem z tamtąd i nigdy już przenigdy nie chcialbym ciebie lub kogoś innego stracić w ten sam sposób. Po jakimś czasie dotarłem do tej watahy i cię poznałem. Poczułem że to ty. Że dla ciebie żyje. I tak teraz z tobą teraz tu siedzę. A ty mas coś do opowiedzenia?

<Kells? Błagam nie znienawidze cię>

sobota, 14 czerwca 2014

Od Kells c.d Roy

- Cześć Kells!- powiedział Roy, jego uśmiech trochę podniósł mnie na duchu
- Cześć Roy, co robisz?
- Właśnie cię szukałem. Stało się coś?
- Nie, nic ważnego- zdobyłam się na smutny uśmiech
- Przecież widzę- szturchnął mnie zaczepnie- nawet się ze mną nie droczysz.
- Nie mam nastroju- mruknęłam, co ja mu powiem? Że dopadli mnie wrogowie przeszłości? Przecież mi nie uwierzy, a nawet jeśli to muszę mu powiedzieć całą prawdę a wtedy mnie znienawidzi tak jak Lume.
- Więc chodź
- Dokąd?
- Niespodzianka- uśmiechnął się tajemniczo, świetny moment sobie wybrał na takie zabawy. No naprawdę...
- To daleko jeszcze?- spytałam pochwili
<Roy?>



Od Matt'a c.d Efiry

Okej. Zamyśliłem się trochę, ale za chwile pobiegłem w las.
- Mam pomysł. Wadera tylko przytaknęła, a ja ruszyłem biegiem przez las. Długo myślałem, gdzie dziś zabiorę waderę, aż w końcu zdecydowałem. Doszliśmy do rwącej rzeki:
 - Skaczesz? Zapytałem patrząc w spienioną wodę.
 - Jesteś pewny? Mruknęła niepewnie wadera.




 -Oczywiście. Po woli, ale z rozbiegu przeskoczyłem nad wodą.
 Wadera zrobiła to samo. Po wędrówce po ostrych skałach. Byliśmy już w gęstym lesie.
- Chyba tu trochę zarosło od ostatniego razu. Zacząłem się rozglądać po okolicy w nadziej na jakiś rozpoznawalny punkt.
- Ej, a co to jest. Efira pokazała na ceglano- drewnianą chatkę pod starą wierzbą. Szczerze to nie byłem pewny. Zrobiłem dwa kroki, a potem zacząłem się zbliżać.
- Ej! Nie widzisz tego?! Krzyknęła Efira.
-Czego?
- Komin. Dym. Ktoś tam może być! Wadera zrobiła jeden krok na przód.Jednak ja parłem wciąż w stronę chaty- Ale kto mnie tu słucha.Westchnęła tylko i pobiegła za mnią.
(Efira? Ty dalej)



Od Roy'a


Pomyślałem żeby spełnić cząsteczek z ukochaną Kelly<3.. Lecz przed tym postanowiłem coś upolować na śniadanie. Jak już pojazdem to poszłam szukać Kelly. Po drodze do jej jaskini napotkałem Damona S. wyglądało na to że szedł w moją stronę ale się tym nie przejmowałem i poszłem dalej. Jak już byłem na miejscu to zibaczylem kartkę wyrobioną z czarnej magi przy wejściu do jaskini. Przeczytałem to z kartki:
"NIE MA MNIE WRÓCĘ ZA GODZINĘ! JEŻELI CHCESZ TO POCZEKAJ ALE SIĘ NIE DOCZEKAJ ALBO PRZYJDŹ JUTRO.
-Kells"
Więc czekamy.. Po KIKÓ godzinach wrzuciła i dziwnie zareagowała na muj widok.. Wygladała na przestronna czy coś?

<Kells? Coś się stało?>



czwartek, 12 czerwca 2014

Od Guen


Odchodzę... Wiem, że nie powinnam już tu dłużej zostawać. Pozbierałam już swoje rzeczy teraz tylko czekam na Taibrona. Przylatuję po pewnym czasie, ląduje przede mną i przygląda się mi.
- Tay, ja odchodzę z tej watahy, no jak chcesz to mo...
- "Idę z tobą Guen, nie zostawię cię tak, ale czemu odchodzimy, przecież wszystko się zaczęło układać?"
- Właśnie za dużo tego szczęścia, ja cały czas uważam, że szczęście trwałe nie istnieje.
- "Mhm... No to idziemy, tak?"
- No, ale może powiedz komuś, że odchodzimy?
- " Powiem Renowi, zaczekaj zaraz będę z powrotem.
***
Wyszłam właśnie na polanę, na której po raz pierwszy spotkałam Kells. Zniszczona roślinność i brak zwierząt. Trochę będzie mi jej brakowało, ale naprawdę powinnam odejść. Ruszyłam dalej, ale krzaki się poruszyły i wyszedł z nich Kishan z Efirą.
- Cześć Guen, co robisz?
- Odchodzę...

<Kishan? Efira?>

Od Damona Salvatore C.D Dhe


Szedłem z Dhe przez las. Nagle wpadł mi do głowy głupi pomysł i zaśmiałem się.
-Co jest Damon?- spytał zdziwiony basior
-Masz ochotę złamać pewne zasady?- zaśmiałem się szatańsko po czym Dhe spojrzał na mnie pytająco.
-Zanim do was dołączyłem szwendałem się wszędzie i zobaczyłem pewną jaskinię która bardzo mnie zaciekawiła.. Jest niedaleko. To znaczy.. Poza naszym terytorium. To jak? Idziemy?
-Tak, ale..-przerwał próbując dobrać właściwe słowa
-Ale? - uniosłem brew
-Emerald..
-Co Emerald? Przyjaźnimy się z nią. Nie powinna się wkurzyć- zaśmiałem się.
-Racja.
-To chodź.- rzekłem i ruszyłem przodem
Szliśmy dłuższy czas przez las. Kiedy znaleźliśmy się poza terytorium zrobiłem kilka kroków i zatrzymałem się.
-Stało się coś?-spytał Dhe.
-Nie.. -odpowiedziałem stanowczo
-To czemu stanąłeś?
-Zastanawiam się w którą stronę iść.. Prosto czy w prawo..
-Zgaduję że prosto-zaśmiał się basior
-Już wiem.. W lewo- skręciłem i szedłem prosto do jaskini. Tam spotkaliśmy coś czego się nie spodziewałem..

http://images.wikia.com/harrypotter/pl/images/3/33/Aragog.jpg

Pustelnik brunatny gapił się na nas trzema parami oczu. Jego długie odnóża były pokryte jedwabnymi włosami które zadrżały gdy pająk namierzył zdobycz. Dhe zaczął się cofać szczerząc zęby i usiłując wyglądać groźnie mimo przerażenia. Pająk był ogromny niemal wielkości konia. Widziałem jak pulsuje mu odwłok.. Obserwował mnie kiedy szłem zygzakiem chcąc utrzymać na sobie jego uwagę. Nagle popędził przed siebie z niesamowitą prędkością. Poczułem na plecach dotyk jego odnóża kiedy ledwo zdążyłem uskoczyć mu z drogi. Zatoczyłem koło widząc że pająk jest tuż za mną z łomoczącym sercem gorączkowo usiłowałem wymyślić plan ataku. Wilki nie mają naturalnego instynktu zabijania zmutowanych insektów. Zawróciłem z Dhe by skonfrontować pająka.Mój nagły zwrot przestraszył owada.Kiedy jego dwie przednie nogi uniosły się w górę dałem znak Dhe żeby zaszedł pająka od tyłu tak też zrobił. A ja skoczyłem i chwyciłem za jedną z nóg. Cienka kończyna trzasnęła mi w zębach, oderwałem ją.Kiedy opadłem na ziemię i stanąłem przodem do pająka sześcioro czarnych oczu płonęło bólem.Patrzyłem na ogromną bestię która była gotowa do ataku. Pająk znów stanął dęba i rzucił się na mnie. Odskoczyłem ale nie dość szybko. Gruchnęłem na zimne kamienie gdy pustelnik przygwoździł mnie dwiema nogami. Wykręciłem szyję próbując się bronić kłapiąc w stronę jego kończyn. Mój depresyjny warkot zmienił się w skomlenie gdy dostrzegłem jadowite zęby. Dhe zacisnął zęby na jednej z nóg ale w tej samej chwili ukąszenie pająka przeszyło mój bok. Rozległ się potężny łomot tuż po nim dźwięk rozdzierającego się ciała i chlupot krwi. Pająk stanął na tylnich nogach uwalniając mnie. Odczołgałem się jak najdalej bestii. Niebieska ciecz lała się z ran pająka zadawanych przez Dhe. Pająk oszalał z bólu. Rzuciłem się przed siebie i wyrwałem mu kolejną nogę. Pająk się zachwiał. Jego niebieska krew płynęła strumieniem po dnie tunelu. Nogi stwora rozjechały się na boki i owad padł.Dhe przebiegł na przód jego drgającego cielska i zaciskając zęby wbił czekany między środkową parę ślepiów. Pająk drgnął jeszcze raz i znieruchomiał.
<Dhe?>

środa, 11 czerwca 2014

Od Efiry c.d Matt

W pierwszej chwili nie zrozumiałam co się właściewie stało. Woda zamknęła się nad moją głową. Usłyszałam tylko zagłuszone wołanie Matta. Po chwili ogarnęłam się i wieżgnęłam z całej siły udeżając ciało potwora. Odpłynął na chwilę ale już po chwili był obok mnie. Spróbowałąm jeszcze raz. Tym razem mocniej. Uwolniłam się z uścisku i zaczęłam płynąć w stronę powierzchni. Wychodząc posłałam w stwora bańkę powietrza i zamknęłam go w niej. Na brzegu siedział roztrzęsiony Matt.
- Nic ci nie jest?- spytał.
- Nie, chyba nie- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.- Może zbierajmy się z tąd. Nie polubiłam tego miejsca.
- Gdzie wtedy idziemy?
- Nie wiem...zaskocz mnie- uśmiechnęłam się
< Matt. ? Nie mam weny...>

Od Kells c.d Roran i Auqy


- Moja sława mnie wyprzedza- powiedziałam- my się jeszcze nie znamy, jestem Kells, ostatnia osoba na którą powinniście wpaść- zaśmiałam się. Mam trochę dosyć spotykania ciągle nowych osób. Przynajmniej to nie Guen...
- Chodźmy, nie ma sensu zawracać sobie nią głowy- powiedział Roran
- Pierwsza NORMALNA osoba! Przede mną się ucieka!- zaśmiałam się- Ale jak jesteście głodni to idziecie w złą stronę
- A to niby dlaczego?!- usłyszałam drwinę w głosie Rorana, nie miałam zamiaru wyjaśniać, że przed chwilą dla zabawy przegoniłam całe stado saren w inną część lasu, niech sami się zorientują, albo... mogę się trochę z nich ponabijać
- Tam nie żyją żadne zwierzęta. Ta część lasu jest zamieszkana przez wstrętne demony i duchy, kto tam wszedł już nie wrócił- mówiłam bardzo powoli i cicho, wyczarowałam parę cieni jakieś kilkadziesiąt metrów od nas
- Co to było?!- spytała Aqua, zrobiłam wielce przerażoną minę
- Duchy chcą zawładnąć ciałami wilków i wrócić do tego świata- powiedziałam i sprawiłam że zasnuła mnie czarna mgła, która uformowała się w potworny wilczy pysk. Potem wyskoczyłam przed ich zdumione twarze
- BU!!!- krzyknęłam i zaczęłam zwijać się ze śmiechu, odprawiłam wszystkie zmory.
- Baardzo śmieszne, zniknij w końcu tą wstrętną mordę- powiedział Roran
- Jaką mor...- nie dokończyłam, bo zdałam sobie sprawę, że upiór wciąż za mną jest. Wpadłam w panikę. Powinien zniknąć, rozmyć się, to była przecież tylko iluzja spełniająca moje polecenia! Potworny pysk zaśmiał się a potem zniknął, moje zjawy nie mają głosu! Zrobiło mi się słabo, to niemożliwe! A jednak... Pobiegłam w stronę polany, mam przerąbane.
< Roran? Ja i moja pogięta wena>

Od Rorana i Aquy


Siedziałam sobie nad wodospadem pełni, ktoś do mnie podszedł. –Hej jak się masz? –Zapytał –O cześć Roran. Mam się świetnie. –Powiedziałam. –Wcale tego nie widać. –A to czemu? –Siedzisz taka samotna i patrzysz w swoje odbicie. – Nie ja tylko myślę nad zaklęciem uzdrawiającym głębokie rany. –Oczywiście ty zawsze tylko myślisz. –Jak możesz to wiedzieć skoro ledwo co mnie znasz. –Na twojej twarzy widnieją wszystkie odpowiedzi. –Zaśmiał się . Spojrzałam na niego dziwnie. –Umiesz może czytać w myślach? –Kto wie, powiedz co cie trapi. –Em nic. –Mów przede mną możesz się otworzyć. –Nie mogę, jeszcze nie proszę zmieńmy temat. –Odparłam lekko speszona. –Dobrze jak sobie życzysz. –Zmieniliśmy temat na posługiwanie się teleportacją. Dochodziło południe, burczało mi w brzuchu. –Nie umiem polować. – Pomyślałam. –Chyba będę musiała żywić się jagodami. –Też jesteś głodna? –Spytał Roran. –Nawet nie wiesz jak bardzo. –Podniosłam się i pobiegłam do lasu , przypadkowo potrącając wilczyce, Roran za mną warkną. –Won mi z drogi! –To była Kells. –Przep… -Nie przeprszaj dla niej to obojętne. –Spojrzał się na Kells
<Kells co zrobiłaś?>

czwartek, 5 czerwca 2014

Od Matt'a c.d Efiry

-Okej. Wstałem z ziemi i podszedłem do Efiry. Wyszliśmy z jaskini i poszliśmy przed siebie. Las był bardzo gęsty.  Było cicho i zacząłem rozmowę.
- Em...ta sztuczka w jaskini. Jak to zrobiłaś? Odwróciłem się do Efiry.
- Eee. To coś prostego. Wadera znów wyczarowała miniaturkę bańki i podrzuciła ją w niebo.
Uśmiechnąłem się pod nosem. Zanim się obejrzeliśmy, byliśmy już nad jeziorem.
- Łał...wyszeptała Efira.  Zaczęliśmy podchodzić do wody. Nagle z powierzchni pojawił się jakiś stwór. Była cały pokryty łuskami, między palcami miał błony pławne, a na karku sterczał mu skurzany kołnież:
zbliżyłem się do niego.
- Ty wiesz co to jest??
- Nie. Odpowiedziała z entuzjazmem. Przez chwilę wydawał się potulny, ale gdy chciałem go dotknąć, przeszedł do defensywy. Złapał Efirę za łapę i szarpnął w kierunku wody. Był dość silny jak na stworzenie wielkości szakala. Jednym ,a mocnym ruchem wciągnął Efirę w otchłań jeziora.
(Efi? Umiesz pływać? XD)


środa, 4 czerwca 2014

Od Efiry c.d Matt

- Dzięki -uśmiechnęłam się lekko- I przepraszam..,.nie chciałam cię oblać. Nie wyszło mi...
-Spokojnie...przecież się nie rozpuszczę- odpowiedział.
- Co tu robisz? Nudzi ci się?
- Trochę...siedzę tu sobie od jakiegoś czasu..nic się nie dzieje
- Hmm...rozumiem sama się nudzę od jakiegoś czasu- uśmiechnęłam się zaczepnie. Odwróciłam się, żeby sobie pójść ale postanowiłam się spytać:
- Idziesz się przejść?
< Matt? >

wtorek, 3 czerwca 2014

Od Matt'a





Leżałem sam w wilgotnej jaskini. Przede mną płynęło wartkie źródełko.
Patrzyłem na monotonne kapanie wody. Bez przerwy to ,,kap-kap-kap"...
Już miałem wstać gdy nagle kapanie ustało. Spojrzałem w górę. Strużka wody nagle zatrzymała się w powietrzu. Bąbelki powietrza ciągle wirowały, ale kropla się zatrzymała. Wnet cała woda z bajorka powirowała do góry. Ciecz uformowała się w wielką bańkę. Potem już było wielkie plum i bąbel rozprysnął się. Cały byłem przemoczony. Gdy moje oczy przyzwyczaiły się do wody, zamiast bańki stała tam czarno-biała wadera.
-Niezły trik. Wydukałem z siebie.
(Efira?)

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Od Kells c.d Roy


Było bardzo miło, choć nadal męczyły mnie wątpliwości. Usłyszałam czyjeś kroki.
- Kells! Cały dzień cię szukam!- to był Ren, oboje odwróciliśmy się w jego stronę- Co tu się dzieje?
- Nic- prawie parsknęłam śmiechem, złość w jego głosie była doskonale wyczuwalna.- Co chciałeś?
- Wiedzieć, co się stało Lume- mina mi zrzedła, Roy uśmiechnął się do mnie pocieszająco, na co Ren jeszcze bardziej się nachmurzył, tym razem Roy się uśmiechnął.
- To ja już pójdę- mruknął Ren
- O co mu chodziło?- spytał Roy
- Przewrażliwiony jest- powiedziałam.
<Roy? Chcesz coś dopisać?>

Od Damon Salvatore C.D Kaya


Podszedłem do Efiry i powiedziałem z poważną miną:
-Robi się ciemno, zbierajmy się..- i poszedłem przodem ukratkiem zerkając na minę Kayi.
W głębi duszy pękałem ze śmiechu XD
-Damon..- zaczeła Kaya
-Milcz. Nie widzisz że jestem zajęty?- zaśmiałem się
-Dobra..- odpowiedziała zawiedziona
-Zimno się robi, wracajmy- powiedziała Efi
-Jak przyśpieszycie to szybciej dojdziemy.

<IN THE END!>



niedziela, 1 czerwca 2014

Od Kayi c.d Damon S


-To tylko czasami, zwróciłam wzrok na ziemię i zarumieniłam się. -Nic wam się nie stało!?! Krzyczała Efi w drodze za sarną. -Nie nic! Odpowiedział Damon a Efi polowała dalej na zwierzynę, podczas gdy ja leżałam w ramionach Damona.. -Co będziemy tu siedzieć czy pujdziemy gdzieś indziej? Spytał ja popatrzyłam mu prosto w oczy i powiedziałam: -Gdzieś indziej, ale co z Efirą? Spojrzałam w stronę gonionej sarny. -Czekaj zaraz się z nią skolsuntuje, uśmiechnął się i podbiegł do niej nie wiem co tam jej muwił ale po chwili wrzucił
.<Damonku S.? Co jej powiedziałeś?>

Od Roy'a c.d Kells





"Ona mnie kocha, ona mnie kocha, ona mnie kocha" nie mogłem przestawać tego powtarzać w mojim umyśle! Po krytkiej chwili ktura się wydawała wiekami, musiałem się odezwać. -Kelsey.. Chciałaśby zostać moją dziewczyną? Nie byłem pewien co odpowien co ona odpowie, miałem tylko nadzieję że powie "Tak". Po dłuższej chwili odpowiedziała:
-No.. A czemu nie.. Ale..
-Ale co?
-Nie chcę ciebię skrzywdzić..
-Jak? Umiem się obronić! Ej!
Szturchłem ją w ramie i czułem pojawiające się rumieńce na mojej "boskiej" twarzy (XD). Prubowałem jej tego nie pokazywać więc się obruciłem w stronę zachodzącego słońca.
-Patrz jak pięknnie..
-Masz racię..
Podeszła blirzej i się oparła na moje ramię. Ja natomiast jąlekko pocałowałem. Spojrzała na mnie ale nic nie muwiła. Siedzieliśmy tam cały czas, ktury wydawał się jak wieki.

<Kells? Dodasz coś?>

Od Rorana





-Życie jest takie nudne. –Pomyślałem. Muszę coś zrobić bo zgnije na tej ,, polanie’’. -Można by dołączyć do jakiejś watahy albo… ( nie mam pomysłów ) –Podniosłem się i jakby nigdy nic wyruszyłem w podróż pozwiedzać trochę . Pierwszą w. którą poznałem to w. Natury, tyle pięknych i słodkich kwiatków ( na ich widok cofki mnie biorą ). Druga natomiast to w. Popiołu (nie przypadła mi do gustu). Gdy już miałem zrezygnować z dalszych poszukiwań poznałem niejaką Lunder, bardzo miła osubka oprowadziła mnie pokazało to i owo i w końcu ( z naciskiem na w końcu ) wybrałem w. Błękitnej otchłani. Podszedłem do Alphy. –Czy mogę dołączyć? –Starałem się być sztucznie grzeczny. –Oczywiście. (Krótka i rzeczowa odpowiedź nic ciekawego). –Zawróciłem i ze zdziwieniem zauważyłem tłok na końcu łąki. Ruszyłem w jego stronę. –Może tam będzie coś ciekawego. –Ku swojemu zawodowi tłok okrążył wilczyce o srebrno błękitnej sierści. Opowiadała coś lecz ja zdążyłem tylko na końcówkę. Zapytała. –Mogę zostać? –Chyba nie ja powinienem decydować o przyjęciu wilka czy go odrzuceniu pytanie tylko co mi szkodzi. –Możesz nawet dołączyć . –Zbliżyłem się i pochyliłem głowę . –Zgoda? –Zgoda – Odpowiedziała uśmiechając się.
w. – wataha



Od Aquły


Było ciemno i zimno, dziwnie się czułam. Wokoło nie słychać było nawet cichego plusku. Nagle ktoś z znikąd powiedział cichym słodkim głosem. –Otwórz oczy. –Zrobiłam to i ujrzałam piękną białą wilczyce ( a raczej jej widmo ) z oczami błyszczącymi radością. –Idź moje dziecko. –Gdzie? -Pokazała mi skinieniem głowy żebym spojrzała w górę. Zobaczyłam tam jaskrawe światło rażące w oczy lecz powróciwszy na dawne miejsce nie ujrzałam nikogo. Zamachnęłam się ogonem i wystrzeliłam kilka metrów ponad poprzedni stan, powtarzałam ten proces wiele minut a na samym końcu drogi zastanowiłam się czy nie warto by wrócić jednak nie zdążyłam podjąć decyzji gdyż nieznajomy jegomość złapał mnie za kark i wyciągnął na powierzchnie. Szarpałam się i szamotałam na próżno więc postanowiłam się poddać i pozwolić mu wyciągnąć się na brzeg. Dotknięta suchą trawą wzdrygnęłam się. Słyszałam jakieś słowa mimo wszystko nie pojęłam znaczenia moje zmysły otępiały siła życiowa uleciała ziewnęłam…
4 dni później
Obudziwszy się poczułam ogromny głód spróbowałam wstać ale łapa położona na mnie była za ciężka. –Podnieś . –Wychrypiałam. Chyba zrozumiał bo ciężar zelżał , teraz spokojnie mogłam wstać. –Ej obudziła się! –Krzyknął ktosiek. Nawet nie zauważyłam kiedy wokół mojej skromnej osoby pojawiło się stado wilków. Słyszałam niezliczone szepty jeden z nich brzmiał: -Kim jesteś? –Postanowiłam odpowiedzieć. –Nie wiem. –Na twarzach wilków widniało zdziwienie i lekkie przerażenie (oprócz drobnych wyjątków). –Powiedz szpiegowałaś Efirę. –Warknął ktoś z tłumu . – Nie, nie jakbym mogła. –Zaprzeczyłam. I opowiedziałam im cała moją historię. Na samym końcu na język nasunęło mi się pytanie. –Mogę zostać? –Możesz nawet dołączyć. – Oświadczył wilk którego dziwnym zbiegiem zdarzeń nie zauważyłam w tłumię . –Zgoda ? –Pochylił się nade mną . –Zgoda. -Uśmiechnęłam się.