wtorek, 17 czerwca 2014

Od Roya c.d. OD Kells



-Nie tylko chwilkę..
-Mam nadzieję
Niewiem co jej się stało ale chętnie bym się dowiedział o tym i więcej o niej jeżeli mamy być parą a z reszta ja muszę jej opowiedzieć o lokum dawnym życiu.. Po chwili weszliśmy do mojej jaskini Kelly się chyba przestraszyła bo od razu ściemniało. Niestety nie mem jakiegoś wejścia na słońce więc rozpalilem ognisko bo było już dość ciemno.
-Możesz otworzyć oczy
-No w końcu! Gdzie jestem?
-Witam w grobach Roy'a! (XD)
Kelsey obrzuciła oczami i się troszeczkę uśmiechnęła.
-Misze ci wyznać prawdę Kelsey.. 
-Jaką?
-O mojim "dawnym" życiu zanim Cię poznałem
-No.. Dobrze..
Nie wygladała na pewną lecz musiałem to powiedzieć chociaż jej.
-Urodziłem się w tak zwanej normalnej rodzine. Miałem jednego młodszego brata i siostrę, żyliśmy spokojnie aż do czasu gdy kończyłem dwa lata. Akurat w urodziny mojego brata zniknął muj ojciec. Niestety nie wiesz jak to jest być prawie dorosłym basiorem ktury stracił ojca. Żyliśmy razem z matką do czasu gdy kończyłem 2,5lat i stałem się dorosły, w tedy mój brat miał 2 i siostra tak samo. Pod wieczur chciałem wyjść na impre razem z kolegami gdy usłyszałem kroki ludzi. Poinformowałem mą rodzinę o to żeby się schowali. Lecz brat nie posłuchał uważał ze jest w pełni dorosły więc dostał ze mną i pilnował siostry, matki i domu. Po kilku minutach usłyszałem że te kroki się zbliżały. Przygotowałem się do ataku gdy ujrzałem człowieka z moją dawną dziewczyną w rękach. Była zabita.. Nic nie mogłem zrobić odpadłem z sił. Moje serce pękło lecz nie całkiem aż do czasu gdy tez tam ujrzałem matkę i siostrę. Normalnie się załamałem setlrce pękło na pół.. Jedynie mi został brat. Walczyliśmy żeby przetrwać lecz nas porwali. Obudziłam się w klatce, brata ani śladu. Bałem się pierwszy raz w życiu. Nie wiedziałem co zrobić. Po kiku godzinach ubrano mi obroże jak widać myśleli ze można mnie wytresować. Ja się nie dałem. Ale nie miałem innego wyboru. Dla tego że ujrzałem ciało brata. Zmieniłem się w demona i podbieglem do niego. Nie żył zabili go tak jak resztę rodziny. Poczułem nadpłatę złości. Pobiegłem w stronę ludzi którzy siedzieli przy ognisku. Byłem dalej demonem i dla tego wbieglem w ogień jak już z niego wybiegiem to tak jak by płonołem lecz tego nie czułem. Zaczęłam ich atakować, zabijałem pokolei. Nic im nie pomogło. Po krutkim czasie mi przeszło jak się ocknołem to ujrzałem same trupy. Uciekłem z tamtąd i nigdy już przenigdy nie chcialbym ciebie lub kogoś innego stracić w ten sam sposób. Po jakimś czasie dotarłem do tej watahy i cię poznałem. Poczułem że to ty. Że dla ciebie żyje. I tak teraz z tobą teraz tu siedzę. A ty mas coś do opowiedzenia?

<Kells? Błagam nie znienawidze cię>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz