Leżałem sam w wilgotnej jaskini. Przede mną płynęło wartkie źródełko.
Patrzyłem na monotonne kapanie wody. Bez przerwy to ,,kap-kap-kap"... Już miałem wstać gdy nagle kapanie ustało. Spojrzałem w górę. Strużka wody nagle zatrzymała się w powietrzu. Bąbelki powietrza ciągle wirowały, ale kropla się zatrzymała. Wnet cała woda z bajorka powirowała do góry. Ciecz uformowała się w wielką bańkę. Potem już było wielkie plum i bąbel rozprysnął się. Cały byłem przemoczony. Gdy moje oczy przyzwyczaiły się do wody, zamiast bańki stała tam czarno-biała wadera. -Niezły trik. Wydukałem z siebie. (Efira?) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz