środa, 11 czerwca 2014

Od Rorana i Aquy


Siedziałam sobie nad wodospadem pełni, ktoś do mnie podszedł. –Hej jak się masz? –Zapytał –O cześć Roran. Mam się świetnie. –Powiedziałam. –Wcale tego nie widać. –A to czemu? –Siedzisz taka samotna i patrzysz w swoje odbicie. – Nie ja tylko myślę nad zaklęciem uzdrawiającym głębokie rany. –Oczywiście ty zawsze tylko myślisz. –Jak możesz to wiedzieć skoro ledwo co mnie znasz. –Na twojej twarzy widnieją wszystkie odpowiedzi. –Zaśmiał się . Spojrzałam na niego dziwnie. –Umiesz może czytać w myślach? –Kto wie, powiedz co cie trapi. –Em nic. –Mów przede mną możesz się otworzyć. –Nie mogę, jeszcze nie proszę zmieńmy temat. –Odparłam lekko speszona. –Dobrze jak sobie życzysz. –Zmieniliśmy temat na posługiwanie się teleportacją. Dochodziło południe, burczało mi w brzuchu. –Nie umiem polować. – Pomyślałam. –Chyba będę musiała żywić się jagodami. –Też jesteś głodna? –Spytał Roran. –Nawet nie wiesz jak bardzo. –Podniosłam się i pobiegłam do lasu , przypadkowo potrącając wilczyce, Roran za mną warkną. –Won mi z drogi! –To była Kells. –Przep… -Nie przeprszaj dla niej to obojętne. –Spojrzał się na Kells
<Kells co zrobiłaś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz