- Mam pomysł. Wadera tylko przytaknęła, a ja ruszyłem biegiem przez las. Długo myślałem, gdzie dziś zabiorę waderę, aż w końcu zdecydowałem. Doszliśmy do rwącej rzeki:
- Skaczesz? Zapytałem patrząc w spienioną wodę.
- Jesteś pewny? Mruknęła niepewnie wadera.
-Oczywiście. Po woli, ale z rozbiegu przeskoczyłem nad wodą.
Wadera zrobiła to samo. Po wędrówce po ostrych skałach. Byliśmy już w gęstym lesie.
- Chyba tu trochę zarosło od ostatniego razu. Zacząłem się rozglądać po okolicy w nadziej na jakiś rozpoznawalny punkt.
- Ej, a co to jest. Efira pokazała na ceglano- drewnianą chatkę pod starą wierzbą. Szczerze to nie byłem pewny. Zrobiłem dwa kroki, a potem zacząłem się zbliżać.
- Ej! Nie widzisz tego?! Krzyknęła Efira.
-Czego?
- Komin. Dym. Ktoś tam może być! Wadera zrobiła jeden krok na przód.Jednak ja parłem wciąż w stronę chaty- Ale kto mnie tu słucha.Westchnęła tylko i pobiegła za mnią.
(Efira? Ty dalej)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz