-Okej. Wstałem z ziemi i podszedłem do Efiry. Wyszliśmy z jaskini i poszliśmy przed siebie. Las był bardzo gęsty. Było cicho i zacząłem rozmowę.
- Em...ta sztuczka w jaskini. Jak to zrobiłaś? Odwróciłem się do Efiry.
- Eee. To coś prostego. Wadera znów wyczarowała miniaturkę bańki i podrzuciła ją w niebo.
Uśmiechnąłem się pod nosem. Zanim się obejrzeliśmy, byliśmy już nad jeziorem.
- Łał...wyszeptała Efira. Zaczęliśmy podchodzić do wody. Nagle z powierzchni pojawił się jakiś stwór. Była cały pokryty łuskami, między palcami miał błony pławne, a na karku sterczał mu skurzany kołnież:
zbliżyłem się do niego.
- Ty wiesz co to jest??
- Nie. Odpowiedziała z entuzjazmem. Przez chwilę wydawał się potulny, ale gdy chciałem go dotknąć, przeszedł do defensywy. Złapał Efirę za łapę i szarpnął w kierunku wody. Był dość silny jak na stworzenie wielkości szakala. Jednym ,a mocnym ruchem wciągnął Efirę w otchłań jeziora.
(Efi? Umiesz pływać? XD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz