W pierwszej chwili nie zrozumiałam co się właściewie stało. Woda
zamknęła się nad moją głową. Usłyszałam tylko zagłuszone wołanie Matta.
Po chwili ogarnęłam się i wieżgnęłam z całej siły udeżając ciało
potwora. Odpłynął na chwilę ale już po chwili był obok mnie. Spróbowałąm
jeszcze raz. Tym razem mocniej. Uwolniłam się z uścisku i zaczęłam
płynąć w stronę powierzchni. Wychodząc posłałam w stwora bańkę powietrza
i zamknęłam go w niej. Na brzegu siedział roztrzęsiony Matt.
- Nic ci nie jest?- spytał.
- Nie, chyba nie- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.- Może zbierajmy się z tąd. Nie polubiłam tego miejsca.
- Gdzie wtedy idziemy?
- Nie wiem...zaskocz mnie- uśmiechnęłam się
< Matt. ? Nie mam weny...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz