Wyszedłem na podium i zacząłem swoje przemówienie.
- A więc... - zacząłem. - Mamy do omówiena jedną, ważną sprawę. Wiem, że to ryzykowny krok, ale zamierzam jednak go zrobić. - pośród tłumu dało się słyszeć pomruk zdumienia. - Megan... skoro już mówimy o miłości to chciałbym... chciałbym jeszcze raz prosić cię o rękę. A raczej łapę. - wszyscy wlepili we mnie gały. Megan patrzyła mi w oczy ze zdumieniem. - Megan, skoro już jesteśmy parą, chciałbym, żebyśmy wreszcie wzięli ślub i stworzyli oficjalny związek. I właśnie tu i teraz po raz drugi ci się oświadczam.
- Och, Dhe... - zaczęła nico stropiona Megan. - Nie wiem, co powiedzieć.
- Po prostu się zgódź. - uśmiechnąłem się lekko.
- Oczywiście, że tego chcę! Tylko kto nam udzieli ślubu
- O to się nie martw. Może któryś z zasłużonych członków watahy? Blue? Desert?
Razem zeszliśmy z podium. nie wiem dlaczego, ale tłum zaczął wiwatować. Wszyscy nam gratulowali. W końcu Megan zarządziła ciszę.
- Teraz ja coś powiem, a potem znowu oddam głos wam. - powiedziała.
(Megan? Może jeszcze ktoś chce coś dopowiedzieć?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz