Roy, czemu teraz? Wszystko się tak pokomplikowało... Roy mi się przyglądał. Ech... nigdy nie byłam dobra w wyrażaniu uczuć. Uśmiechnęłam się i jeszcze raz go pocałowałam
- Wiesz... ja naprawdę muszę iść...- szybko wybiegłam z jaskini. Gdy miałam już pewność, że nikt mnie nie goni zatrzymałam się.
- Kelsey, myśl! MUSISZ coś wymyślić... bo skończy się to tak jak wcześniej- tak, tak. Gadam do siebie, co z tego? Mam mętlik w głowie, sama sobie nie poradzę, ale kto mi uwierzy? Roy by mi pomógł, ale on go zabije. Złapałam się za łeb. PRZECIEŻ TO BYŁ HOLOGRAM!!! Durny hologram! Teraz nic nie wymyślę, wróciłam do jaskini, ale coś było nie tak... Dziwny zapach, nie zdążyłam się zastanowić, zemdlałam.
<<< Nie wiem gdzie, nie wiem kiedy>>>
Ocknęłam się, wydawało mi się, że lecę, wszystko wirowało.
- Witaj Kelsey- usłyszałam niski, ochrypły głos. Pode mną stał czarny jak noc wilk, lewe oko było kompletnie czerwone, a drugie białe. Jego straszną mordę szpeciła blizna biegnąca przez pół twarzy ( nie, żebym się chwaliła, ale to moja sprawka). Zaraz zaraz... on był PODE MNĄ!!! Wisiałam nad przepaścią... ogromną, ogromną przepaścią. Wrzasnęłam, próbując się wyrwać
- Próbuj, może ci się uda, a wtedy lecisz na dół- przestałam walczyć. Tym razem mnie nie wypuści... już jestem martwa.
- Kells, dawno cię nie widziałem, zaskoczyłaś mnie, nowa wataha, nowi znajomi, nowy chłopak?- postanowiłam milczeć, jednak bardzo chciałam zostawić mu nową bliznę- Doszedłem do wniosku, że nie chcesz mnie widzieć, ale ja potrzebuję informacji... Od twojego demona.
- Chyba śnisz, one nie mówią- zaśmiałam się. Jednak wiedziałam co on chce zrobić, najpierw mnie zamęczy, a jak demon mną zawładnie, będzie próbować go skłonić do współpracy, nie uda mu się i mnie zabije. Jak miło, mam nadzieję, że ja lub demon poderżniemy mu gardło...
< Roy? Ktoś inny? Wiem, długie. Sorry, mam taką zrytą wenę, jak nikt nie chce mi pomagać to trudno, może se dam radę XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz