Po skończonym treningu poszłam spać. Gdy się obudziłam było wcześnie rano. Słońce dopiero wznosiło się ku widnokręgu ale mimo tego było jasno. Świat był pogrążony we śnie. Gdy wyszłam z jaskini na dwór czułam się dziwnie. Miałam wrażenie że na tym świecie jestem całkiem sama. Wokoło nie było widać żadnego życia. Było cicho i to bardzo. Czułam niepokój ale jednocześnie szczęście. Obawiałam się że oni zaatakują o poranku, teraz gdy stoję tu sama, jak palec.
-Uspokój się, co ma być to będzie. Nie dramatyzuj - mówiłam do siebie.
Poszłam nad jezioro. Siedziałam tak w zadumie a wiatr czesał mi sierść.
(dokończy ktoś?)
-Uspokój się, co ma być to będzie. Nie dramatyzuj - mówiłam do siebie.
Poszłam nad jezioro. Siedziałam tak w zadumie a wiatr czesał mi sierść.
(dokończy ktoś?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz