- wyszłam z wody ze złośliwym uśmieszkiem i przewróciłam Emerald prosto w błoto. Obtoczyłam ją w nim jak w panierce, następnie posypałam ją liśćmi, kwiatami, oczywiście wszystko kleiło się do błota. Na koniec ułożyłam kilka patyków na czubku jej głowy.
- dobra, koniec. - powiedziałam i klasnełam w łapy. Saphira zaśmiała się i upuściła kilka piórek na jej nos, po czym czas ruszył.
- AAAA! - wrzasnęłyśmy oby dwie próbując zatłumić śmiech. Emerald zmarszczyła brwi i pstryknęła.
- o nie! - krzyknęłam i złapałam za rękę Saphirę, jak najszybsiej podbiegłam do drzewa i mocno złapałam się pazurami pnia. Saphira nie wiedząc co robić postanowiła zrobić to samo. W końcu, nie wiedziała, czego się spodziewać. Wicher powiał najpierw lekko, ale potem przed nami zaczęły runąć drzewo po drzewie. Znów złapałam waderę i pociągnęłam ją w stronę jeziorka. Uczepiłam się skały. Emerald stała nieruchomo i popatrzyła na mnie z pogardą. Wiatr zbliżał się, aż w końcu był już przy nas. W tym momencie poleciałam wraz z Saphirą ku brzegu niesiona przez wiatr, uderzyłyśmy obie leżący tam pieniek. Emerald była już czysta.
- AU! - wrzasnęła Saphira. - co ty wyprawiasz?!
- czyszczę się. Saph, jeszcze jeden taki numer i będziesz wykonywać.. - Emerald pokładała się już ze śmiechu. - PRACE SPOŁECZNE!
- nie słuchaj jej, zaczyna gadać od rzeczy... - poklepałam Saph po ramieniu.
<Saphira?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz