wtorek, 25 marca 2014

Historia Guen cz.2

Dom... Legowiska zniszczone, miejsca zabaw zepsute, roztrzaskane drzewa i trupy. Trupy wilków watahy. Mojej watahy. Krew i bliskość zwierząt padlinożernych. Wszystko, dlatego, że nie znaleźli tego czego chcieli. Nie znaleźli mnie...
Cała wataha za to zapłaciła. Nie dojrzałam mojej rodziny, nie chcę widzieć ich zakrwawionych ciał. Przysiadłam i zaczęłam wyć, zrozpaczona i załamana. Płakałam, nie mogłam uwierzyć, że to prawda. Ktoś lekko dotknął mojego boku. Odwróciłam łeb i zobaczyłam dużego, brązowego wilka. Taibron. Gdyby mnie nie porwał, wszyscy by żyli, a ja zostałabym zabrana przez te Sługi, żeby ich ocalić. Teraz nie żyją. Wpadłam w wściekłość. Zaczęłam przeklinać Taibrona, wyrzucać mu, że to jego wina. On tylko spuścił łeb zauważyłam, że płacze. Nie byłam mu w stanie wtedy wybaczyć, odeszłam w las.
***
Wybaczyłam Taibronowi dopiero po kilku miesiącach, a on zawsze był w pobliżu i powstrzymywał mnie przed tym, żeby nie zrealizować jakiegoś kolejnego, genialnego pomysłu samobójczego. W tym czasie zaznajomiłam się również z różnymi dziedzinami magii, również tymi mrocznymi. Najważniejsze jednak było to, jak bardzo się zmieniłam. Stałam się chłodna, nieufna i poważna. Niepokoiłam moim zachowaniem Taibrona ale on nie był w stanie zbytnio na mnie wpłynąć. Podczas nauki magii mroku zdarzył się wypadek, przez co wynikiem stały się nie bardzo kontrolowane przeze mnie zmiany w mrocznego wilka. Taibron próbował mnie z tego wyleczyć, ale udało mu się tylko ograniczyć ilości tych przemian. Wędrowaliśmy na zachód, aż nastał dzień, w którym zapragnęłam zmiany.

C.D.N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz