piątek, 14 marca 2014
Od Efiry
" Na początku mieszkałam w Watasze Spod Ciemnej Gwiazdy. Mieszkałam z mamą Sarą i bratem Kishanem. Ojca nigdy nie poznałam, a jedyne co o nim wiem to imię. Crowley. Mój brat był ode mnie rok starszy i był cały czarny. Jest także moim najlepszym przyjacielem. Jednak potem zachciało nam się żartować - z świętej dla naszej watahy- rzeczy. W naszej watasze był przedmiot zwany " sercem Turheba" i był to róg jednorożca który chronił nas przed atakiem innych watah. My byliśmy młodzi i głupi. Zabraliśmy róg i podmieniliśmy go na banana. Jednak już po chwili strażnicy wszczęli atak i zaczęli nas atakować. Kishan kazał mi biec przodem a sam pobiegł z tyłu za mną by mnie ochronić. Zostawiliśmy róg na ziemi żeby zaprzestali pogoni. Niedługo potem wbiegliśmy do lasu, myśleliśmy że zrezygnowali pościgu.
< pół godziny później>
Nie wieżę, to chyba znowu oni- warknął Kishan, gdy wilki znów zaczęły się zbliżać. Zerwaliśmy się do biegu. Ustaliliśmy że rozdzielimy się i ponownie spotkamy na końcu lasu. Każde z nas pobiegło w inną strony. Biegłam, a gałęzie smagały mnie po pysku. Po chwili zorientowałam się, że zboczyłam ze ścieżki.
-Kishan.? Kishan?! Jesteś tu ?- krzyczałam spanikowana. Zgubiłam się.
-Nie musisz tak krzyczeć- powiedział jakiś głos. Gdy spojrzałam w tamtą stronę zobaczyłam małego tygryska. Wtedy dzwięki pogoni wzmogły się, szybko chwyciłam kociaka zębami i pobiegłam dalej . Nie chciałam narażać go na niebezpieczeństwo.
- Mogłabyś delikatniej? Nie jestem zwykłym tygrysem, jestem magiczny i do tego starszy od ciebie- nie miałam czasu odpowiadać. Po chwili głowę przeszył paraliżujący ból. W jednej chwili przestałam widzieć, słyszeć czuć cokolwiek. Zemdlałam.
*
Obudziłam się, a ból nadal pulsował mi w głowie. Otworzyłam oczy i ujrzałam sufit jaskini. " Skąd ja się tu wzięłam?". Wstałam, wtedy ból stał się nie do wytrzymania i znowu straciłam przytomność
*
Gdy obudziłam się po raz kolejny, czułam że już mi lepiej. Usłyszałam, że ktoś się przy mnie krząta. Otworzyłam oczy i spojrzałam na łapę, była zabandażowana.
- Gdzie ja jestem? Co tutaj robię? - spytałam nieśmiało
- Wezwałem pomoc kiedy wpadłaś na drzewo i zemdlałaś. Jesteś na terenie Watahy Wilków Błękitnej Otchłani - był to głoś tygrysa, którego znalazłam uciekając.Wstałam niepewnie i wyszłam na dwór.
- Gdzie mój brat? Jak masz na imię? Kim jesteś?I co ja tu robię?- miałam tyle pytań
- Nie mam pojęcia gdzie jest twój brat nie widziałem go - Łza mimowolnie popłynęła mi po policzku "Czy to znaczy że nie żyje?" - gdy byłaś nieprzytomna byłem u Alf, są bardzo wyrozumiali. Powiedzieli, że jeśli się zgodzisz to możesz dołączyć do watahy. Mam im przekazać twoją decyzję. Chwilę się zastanowiłam " Nie mam domu, straciłam brata. Co mi pozostało?"
- Powiedz im...że dołączę .
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz