Leżałem sobie nad stawem. Patrzyłem ponuro na taflę.Było dziś
wyjątkowo gorąco i gdzieś tak koło południa, ale strasznie nudno było. Wstałem i pobiegłem w stronę watahy, gdy
nagle nas kogoś wpadłem.
- Ej. Zwolnij trochę. Wyszeptał ktoś z góry. Podniosłem łeb.
(Ktoś?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz