niedziela, 29 września 2013

od Dhe c.d. Megan

Biegliśmy ile sił w łapach. Rozpierała mnie energia i wola walki. Byłem przekonany, że nic złego się już nie zdarzy, że zdążymy pierwsi napaść na watahę Redara. Jednak wkrótce miałem sie przekonać, że nie wszystko w życiu idzie jak z płatka.
***
,,Nie'' - pomyślałem. - ,,To niemożliwe''. Oni nie mogli się tak szybko przygotować. A jednak wrogowie byli już uzbrojeni i na nas czekali. Bez namysłu rzuciłem się na Redara.
- Co ty wyprawiasz, Glonomóżdżku?! - syknęła mi do ucha Megan.
Ale ja byłem już zbyt zajęty, by jej słuchać. Powaliłem Redara na ziemię i przywołałem wielką kulę wody, która rozprysnęła się i wszyscy wrogowie otrząsali się zdezorientowani. To wystarczyło, by załatwić kilku z nich, jedna Redar nie pozostawał mi dłużny. Cisnął w nas ciemnością, aż połowę watahy zatoczyło do tyłu. Wrogowie natarli, sytuacja była dramatyczna.
- Magowie!!! - ryknąłem. Podczas gdy oni miotali zaklęcia, ja postarałem się przywołać eksplozję wodną.

(Megan?)
PS oj Sazan, strasznie mieszasz ;)! My tu mamy wojnę a ty tymczasem ,,O, mam kryształ w jaskini! Jakie to niezwykłe i cudowne!''

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz