wtorek, 24 września 2013

Od Megan


- Co? Jaka wojna? - Dhe wszystko mi wytłumaczył. Nie mogłam w to uwierzyć. - och... - ze złością zakryłam łapą czoło. - wiem kto to... - wymamrotałam.
- Co? - niedosłyszał Dhe.
- Wiem kto to! To Redar. On i jego wataha.
- kto? Jaki Redar? - pytał Dhe. Westchnęlam i sciągnęłam z półki książkę. W niej pokazałam mu stare zdjęcie.

- To on. Należał kiedyś do mojej rodzinnej watahy w górach. Zabił mojego ojca i przejął rolę alfy. Ja i moje rodzeństwo uciekło, każde w innym kierunku. I spotkaliśmy się w mojej watasze... Mniejsza o to. Magowie mają walczyć, wojownicy mają wziąść różdżki. Najlepiej wojownicze... Są w pracowni. Kto chce różdżkę niech bierze, kto chce sztylet, łuk - niech bierze. A kto chce walczyć gołymi łapami, niech walczy. Medycy mają czekać w lesie i leczyć rannych. Dhe, wierzę w ciebie. Zawiadom o tym watahę. - powiedziałam i energicznie włożyłam płaszcz i swą różdżkę - to mi wystarczało. - aha, Dhe... Muszę ci coś powiedzieć... Chcę, abyś został przywódcą wojowników. Ja poświęcam się w pełni czarnej magii. 
- ale... - chciał coś powiedzieć Dhe.
- należy ci się. A teraz ruszajmy. Trzeba powiadomić watahę.

(Dhe?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz