poniedziałek, 30 września 2013

Od Megan c.d. Shezi - wojna


Obudziłam się. Widocznie wcześniej byłam nieprzytomna. Byłam w... Krzakach?! Kto mnie tu zaniósł?! 
- eech... - wymamrotałam nieprzytomnie próbując się podnieść. Usiadłam. Zobaczyłam, że na ziemii jest krew.
- To ja... To moje plecy krwawią... - Próbowałam się doczołgać do namiotów ukrytych w lesie, gdzie medycy przyjmowali rannych. Czołgałam się, wreszcie jakaś wilczyca złapała mnie i zaniosła do jednego z namiotów. Półprzytomna leżałam na ziemii w namiocie i oczekiwałam, że przyjdzie tu Dhe, ale go nie było. Wilczyca obróciła mnie na brzuch i opatrzyła mi plecy. Po chwili czułam się wspaniale.
- Już dob... 
- różdżka! - przerwałam medykowi i pobiegłam na pole walki, aby ją zabrać. Pobiegłam niezauważona i sięgnęłam po nią łapą. Szybko wróciłam do walki, ale coś zaczęło mnie ciągnąć za łapę, i zaciągnęło spowrotem do namiotu.
- nie możesz jeszcze walczyć - rzekła wilczyca pochylona nade mną. - musisz tu poleżać, aż twoje plecy przestaną krwawić. 
- to powstrzymaj krwotok! - warknęłam. Wnergicznie złapałam za miksturę i posmarowałam nią plecy, następnie przyłożyłam chustkę do pleców. Już nie krwawiłam.
- tak to się robi... - syknęłam. Znałam się na medycynie, ponieważ była to część mojej głównej specjalizacji. - a teraz z tąd idę. - powiedziałam. Wilczyca patrzyła na mnie z podziwem, a ja wyszłam i walczyłam.

(ktoś chce coś dodać?)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz