niedziela, 29 września 2013

Od Sheherezady


Po skończonym treningu poszłam spać. Gdy się obudziłam było wcześnie rano. Słońce dopiero wznosiło się ku widnokręgu ale mimo tego było jasno. Świat był pogrążony we śnie. Gdy wyszłam z jaskini na dwór czułam się dziwnie. Miałam wrażenie że na tym świecie jestem całkiem sama. Wokoło nie było widać żadnego życia. Było cicho i to bardzo. Czułam niepokój ale jednocześnie szczęście. Obawiałam się że oni zaatakują o poranku, teraz gdy stoję tu sama, jak palec.
-Uspokój się, co ma być to będzie. Nie dramatyzuj - mówiłam do siebie.
Poszłam nad jezioro. Siedziałam tak w zadumie a wiatr czesał mi sierść.

(dokończy ktoś?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz