piątek, 27 września 2013

Od Sheherezady

Wzięłam różdżkę i poszłam za Megan. Rozmawiał chwilę z Dhe i poszła przygotować Magów. Nie ruszyłam za nią. Nie mogłam. Czułam się jak sparaliżowana. Nie mogłam się ruszyć ani nic powiedzieć. Patrzyłam pusto w ziemię myśląc co będzie jeśli.... Dhe poprawił moją zbroję, dodał kilka słów otuchy i wziął miecz w zęby. Jakiś cudem odzyskałam siłę w łapach. Ale nie taką jak przedtem, czułam się inna, silniejsza i mocniejsza. Poszłam do jaskini. Medytowałam dla zachowania spokoju a potem poszłam nad wodospad pełni. Ćwiczyłam spokój ale jednocześnie celność trafiając wstęgą wody muchy. Nie poznawałam się. Byłam nie ugięta, nie żałowałam że odebrałam komuś życie chociaż była to tylko mucha. Wiedziałam że muszę się tak zachowywać podczas wojny. Po podstawowych krokach przypominałam sobie techniki Wilków południa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz