poniedziałek, 4 listopada 2013

Od Megan c.d. NightShiba


 - ratuj, ratuj... - przedżeźniałam ją pod nosem i pobiegłam do Sazana. Rzeczywiście, nie wyglądał zbyt dobrze, ale oddychał. Właściwie to ledwo dyszał. Zabrałam go do gabinetu i opatrzyłam ranę. Pomachałam różdżką nad raną, jednak nic się nie zmieniło. Odchrząknęłam i ponownie czarowałam. Nic nie dawało. Wyciągnęłam sztylet, posmarowałam maścią ranę i ponownie pomachałam różdżką. Sazan otworzył powoli oczy.
- co się dzieje? - zapytał. 
- samobójca... - zaśmiałam się pod nosem.
- kojoty? - próbował zgadnąć. pokiwałam głową. 
- i pomyśleć, że takie bezbronne zwierzątka prawie cię zabiły... - powiedziałam kręcąc głową.
- ... Dziękujemy. - powiedziała NightShiba szturchając Sazana. Krzątając się po pracowni westchnęłam i pokręciłam głową z wyższością. NightShiba wychodząc szeptała przez zęby coś do Sazana.

c.d.n.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz