Pożegnaliśmy się i wróciłem do jaskini. Położyłem się na posłaniu i bardzo długo myślałem o Shibie. Zastanawiałem się, czy już czas... A gdy księżyc w pełni świecił o północy zasnąłem.
* * *
Obudziłem się wcześnie, dopiero wschodziło słońce. Wszyscy jeszcze spali i próbując nie obudzić nikogo poszedłem na plażę przygotować śniadanie. Rozłożyłem je na brzegu i czekałem na Shibę z kwiatem w pysku. Po pewnym czasie zobaczyłem w oddali biegnącą Shibę.
- Hej! - krzyknęła zdyszana.
- hej... - powiedziałem i włożyłem jej za ucho kwiatka.
(Shiba?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz