Wieczorem poprosiłam watahę o zebranie się przy palenisku. Ktoś rozpalił ognisko, a wilki przychodziły jeden po drugim. Czekałam i z powagą siedziałam wyprostowana na podium, dużym kamieniu do przemówień. Wreszcie zjawił się Dhe i teszta wilków. Odchrząkmęłam i zarządałam ciszę.
- chciałabym pogratulować wszystkim parom, które doczekały się lub oczekują potomstwa. - oznajmiłam. Ktoś się zaśmiał, ktoś kaszlnął ale nadal wszyscy czekali w ciszy na coś coekawego. Nagle coś zaszeleściło w krzakach. Usłyszeliśmy wycie (chyba z bólu). Dhe odwrócił się i wbiegł w krzaki zobaczyć co to... Może tl po prostu jakieś zwierzę?
(Dhe?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz