Szedłem skrajem lasu i usłyszałem chyba swoje imię..
Idąc w głąb lasu zobaczyłem dwie wadery..Nie poznałem ich z powodu odległości, podszedłem bliżej. Jedną z nich poznałem.. Była to chyba Kelli. A drugiej nie kojarzę.. Chociaż.. Czekaj.. Widziałem ją gdzieś.. Tylko nie mogę przypomnieć sobie gdzie.. Na luzie podchodzę do nich. Śmiały się tak głośno że nie usłyszały moich kroków. Podszedłem naśladując je:
-Hahah.. Z czego tu się śmiejemy?- spytałem lekko podpity z głupim uśmiechem..- Hm? Usłyszałem moje imię, zaniepokoiłem się i przyszedłem.
<CD Kells, Kaya?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz