- wypuść mnie! - usłyszałam jęk dochodzący zza moich pleców. Spojrzałam na tego żałosnego knypka, jakby były to jego ostatnie sekundy, po czym wydarłam się na całą jaskinię:
- ZAMKNIJ MORDĘ! - zatrzęsły się półki i ich zawartość. Leo z całej siły zaczął wierzgać nogami chcąc się chyba wydostać spod łańcucha. Nie zważając na niego odwróciłam się do ściany zaczęłam układać nerwowo fiolki z wodą na półkach.
- wypuść mnie! - powtórzył. - nie masz prawa mnie więzić, bo...
- bo co, cholera?! Tylko ty możesz próbować mnie zabić?!
- oni mi kazali!
- nie znasz mnie? Wiedziałeś dobrze, że to się źle skończy!
- w tej sytuacji byłem między Scellą a Harybdą...
- i wybrałeś tę gorszą drogę?
- działam dla stada. - mruknął. Nie mając ochoty go dalej słuchać, sięgnęłam po ostrze i rzuciłam nim celnie, prosto w krtań wilka. Zmarł z szeroko otwartymi ślepiami.
Wpatrując się w jego oczy, rozmyślałam nad mym życiem - znów odeszłam jak Megan [*], zostawiłam ich... Nawet Shiba odeszła. Podobno jest ktoś nowy. Dwóch nowych basiorów - alfy... Jest z czego wybierać, ale nie w tym rzecz - ja jestem prawowitą właścicielką.
- słyszycie, frajerzy?! - wrzasnęłam na całą jaskinię, chociaż nikogo w niej nie było. W jej okolicach również. Zachowywałam się jak pijaczka, po prostu, ze złości.
Nie myśląc dalej wybiegłam z jaskini ile sił w nogach i wzbiłam się w powietrze. Leciałam nad lasami, przebyłam długą drogę, aż w końcu wylądowałam na ziemi. Zatrzepotałam skrzydłami i rozejrzałam się. Nagle poczułam zimny oddech na karku, obejrzałam się...
- co do ch... - syknęłam, ale gdy zobaczyłam błyszczące oczy w ciemności tuż przede mną, kilka centymetrów... W każdym razie, za blisko - umilkłam. Przełknęłam ślinę. Nikt z nas nie miał odwagi się odezwać. Czułam lęk, przeszły mnie ciarki...
- co tu robisz? - usłyszałam męski głos.
- powracam. - powiedziałam i oddaliłam się od basiora kilka kroków do tyłu.
<no, kto zdąży? <3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz