Usmiechnelam się pod nosem idąc w głąb zasypanego lasu.
-Shuzurumi !!-wrzasnęłam. Nic. Głucha cisza. Odwróciłam łeb w prawo, gdy strzeliła tam jakaś gałązka. Przygladałam się drzewom, więc gdy Matt złapał mnie za ogon i pociągnął w tył, aż wrzasnęłam.
-Co robisz ?!-syknełam w stronę basiora.
-Uratowałem cię-powiedział z wyrzutem. Posłałam mu zdziwione spojrzenie, a potem zerknełam przed siebie. Tuż przed moimi łapami rozciągała się przepaść. Wielka przepaść. Szeroka na półtora kilometra i głęboka na... Nie wiem na ile, bo nie było widać dna. Cofnełam się pare kroków stając obok wilka.
-Dziękuję...-powiedziałam cicho i zmrużyłam oczy.
-To na pewno tutaj ?-spytał-Nie wyglada, żeby mozna tedy przejść
-Na pewno... Ale wtedy tego tutaj nie było....-mówiłam niepewnym głosem. Nagle mnie olśniło. Nie było tego... Przełknełam slinę i zamknęłam oczy. Wolnym krokiem ruszyłam przed siebie, ale zanim postawiłam łapę w powietrzu powiedziałam.
-Musimy iść obok.... Wtedy nie spadniemy
Matt po chwili wahania stanął obok mnie. Wyciągnęłam łapę w przód. Basior zrobił to samo. Po chwili wyczułam pod nią oparcie.
*10 minut później*
Staliśmy po drugiej stronie przepaści i dyszelismy ciężko.
-Nigdy więcej...-wycharczałam. Matt z uśmiechem pokiwał łbem.
-Udało wam się !!-usłyszeliśmy koło nas skrzeczący, piskliwy głos. Z wrzaskiem podskoczyliśmy na pół metra. gdy zobaczyłam uśmiechniętą starszą kobietę, odetchnełam. Szamanka przypominała kruka. Była przygarbiona, a czarna szata z namalowanymi skrzydłami przypominała ciało ptaka.
-Shuzurumi czy ty zawsze musisz mnie straszyć ?-spytałam lekko zła.
-Gdybym tego nie robiła, nie byłabym szamanką-zaśmiała się i spojrzała na Matt'a-A to kto?
-Matt-przedstawił sie wilk. Głos miał nieco zmieniony. Tak jakby był zdziwiony, że szamanka jest człowiekiem.
-Ah...-szamanka pokiwała głową z takim uśmiechem, że przyszło mi namyśl, że pomyliła sobie niektóre fakty.
-Shuzurumi. Mam prośbę...-urwałam, gdy kobieta podniosła rekę w góre.
-Wiem. Wiem. Mam zrobic coś by pojawiły sie duchy, ale nie musieliście tu przychodzić-odparła patrząc to na mnie to na wilka.
-Co ?-spytałam oszołomiona.
-Pamiętasz mniejcse gdzie "zginęłaś" ?-gdy pokiwałam łbem kontynuowała-Tam była mała kopalnia wapnia. Wapń jak wiecie jest biały. Wystarczy, że się nim wysmarujecie i bedziecie jak duchu.... No może z pewnym odstepem, ale ten "odstęp" naprawi Kasumi-spojrzała na mnie z uśmiechem. Kątem oka dostrzegłam, że Matt również na mnie patrzy.
-Ale jak ?-spytałam nie rozumiejąc nic.
-Dojdziesz, dowiesz się-szepnęła, pogłaskała nas po łbach i zniknęła miedzy drzewami.
-Znowu ?-jęknał basior. Spojrzałam na niego, a potem na przepaść. Wbiłam pazury w ziemię.
-Nie... Za długo by to trwało....-powiedziałam z determinacją.
-Więc co.. ?-odparł wilk.
-Skaczemy-mruknęłam patrząc na mgłę w przepaści.
-Jesteś wariatką !!-wrzasnął wilk. Pokręciłam łbem.
-A ty jestes szczeniakiem-powiedziałam świadoma tego co wywołają te słowa.
-Nie mów tak do mnie-warknął.
-Pomyślę..-pwiedziałam i skoczylam w przepaść.
<Matt ? Skaczesz ? ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz