- oto i alfa, we własnej osobie... - powiedziałam jakby od niechcenia. - ukłony, raz! - zażartowałam. Bordowa wadera bez większego zastanowienia pokłoniła mi się do łap. - dobra, dobra! To był żart! - zaśmiałam się.
- Safrina.
- Megan. Już należysz do watahy.
(Safrina?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz