- Więc jak ? Pomożesz ? basior czy szczeniak ? Zapytała Kasumi.
Westchnąłem i wstałem z kamiennej podłogi.
- No to jaki mamy plan? Zapytałem.
- No najpierw musimy się stąd wydostać. Wadera zaczęła oglądać jaskinię.
Ja zaś podszedłem do przeciwległej ściany i kopnąłem ją tylną łapą.
Ściana rozkruszyła się po pary sekundach.
- Skąd wiedziałeś?! Zapytała oskarżycielsko.
- Ludzie zawsze wszystko niszczą, a przecież jesteśmy w środku ICH kopalni.
Kasumi tylko przekręciła oczami i wyszła n zewnątrz. Słońce nie było już za chmurami i burza ustała. Zapowiadało się piękne południe.
- Masz jakiś pomysł jak ich stamtąd przepędzić? Zapytała mnie.
- No wiesz, kiedyś podsłuchałem rozmowy ludzi, jak siedzieli przy ognisku. Opowiadali o nawiedzonych cmentarzach, strasznych domach i przeklętych świątyniach, a na twarzach innych było widać strach. Westchnąłem i kontynuowałem Pomyślałem, że my też zrobimy sobie taką ,,przeklętą świątynię"
- Tylko jest jeden kłopot: jak my zorganizujemy duchy!Krzyknęła
-No tutaj może wkroczyć ta szamanka, która cię uzdrowiła, tylko nie wiem jak ją znaleźć.
- A, to ostaw mnie. Uśmiechnęła się lekko.
No to Kasumi prowadziła mnie przez gęsty śnieg, aż do dębowego lasu.
- No to wchodzisz? basior czy szczeniak ? Zapytała znowu.
No co miałem zrobić. Poszedłem za nią przez zasypane dęby w głąb lasu...
(Twoja kolej!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz