Siedziałem sobie gdy nagle Emerald skończyła jeść i zaczęła iść w stronę lasu. Ni chciałem siedzieć tutaj sam więc podbiegłem do niej i zacząłem za nią iść.
- Czego chcesz?-
- Niczego, po prostu nie chcę siedzieć tam sam jak palec.-
Szliśmy parę minut w ciszy. Gdy wtem zobaczyłem na drodze szyszki. Wyskoczyłem przed waderę i zacząłem do nich biec, gdy do nich dobiegłem zacząłem się nimi bawić. Alfa popatrzyła na mnie jak na jakiegoś durnia.
- Naprawdę?-
- Co? Po prostu kocham szyszki.-
Emerald chyba nie miała takiej miłości do szyszek, co można było określić po jej wyrazie na pyszczku. Kiedy już ruszyła na przód, wziąłem największą szyszkę w pyszczek i pobiegłem za nią. Nagle alfa zatrzymała się przed pięknym jeziorkiem. Otworzyłem pyszczek z zachwytu, a szyszka która w nim była potoczyła się gdzieś. Nie zwróciłem na to uwagi, bardziej interesowało mnie teraz to miejsce niż szyszka.
- Co to za miejsce?-
Emerald? Może być?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz