sobota, 23 sierpnia 2014

od Layli

Pewnego dnia jak to zwykle bywa wybraliśmy się na spacer.Chodziliśmy bez celu.Słońce lekko przygrzewało nasze futerka.Aż nagle cos mignęło na tle drzew.Podbiegliśmy do tego miejsca i zobaczyliśmy wypalona korę.ślady ciagnęły się aż do wrzosowiska.Postanowiliśmy sprawdzić we dwoje co to może być.Po chwili ukazała nam się dzika i tajemnicza kraina.
-Więc jak idziemy?-zapytałam
-Nie jestem pewny czy powinniśmy,ale możemy spróbować.Przyda nam się trochę rozrywki.
Pobiegliśmy przed siebie.Przez nieuwagę potknęłam się o korzeń i coś chrupnęło.Pisnęłam z bólu ale nie poddałam się i pokuśtykałam dalej.
Nagle ukazało mi się coś niesmowitego.Nad nami latał w swojej pełnej okazałości feniks.Według mnie było to jego królestwo,ponieważ wkoło było wiele popalonych drzew i gałęzi.
Po dniu pełnym wrażeń wróciliśmy do watahy.
Okazało się,że złamałam łapę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz