Interlunar przewróciła oczami.
- Noooo to? Zacząłem.
- Ale co?
- Przyznasz mi rację? Zapytałem znów.
- Ale przecież...
- Czekam...przerwałem jej w połowie biadolenia. Wadera spojrzała na mnie i westchnęła ciężko.
-
Okej..okej. To-było-śmieszne! Podoba się? Interlunar ponownie
westchnęła. Powoli wstałem i ruszyłem przodem z uśmiechem na
ustach.Wilczyca zrobiła to samo i próbowała za mną na dążyć.
- Szkoda że nie występujesz tak zawodowo. Odwróciłem się w biegu.- Każdy by się uśmiał.
-
Czyli to cię bawi, tak?! Interlunar naskoczyła ns mnie i obaj
polecieliśmy w dół zbocza. Podeptaliśmy wrzosowiska i wpadliśmy na
mieliznę niebieskiego jeziorka. Powoli podniosłem się z ziemi.
- Witam nad jeziorem nadziej. Pomogłem waderze wstać.
- Skąd ja to wiedziałam że wrzucisz mnie w końcu do jakiejkolwiek wody. Interlunar potrząsnęła głową.
-
Przed chwilą ominęliśmy właśnie wrzosowisko. Spojrzałem za siebie.-
Kawałem dalej do jeziorka wpływa mały strumyk przelewany przed wodospad
pełni.
- A tam? Wadera objęła wzrokiem czarny las na horyzoncie.
- A to? To jest nasz las cienia. Za nim jes jeszcze kilka miejsc. Ale nie radzę tam wchodzić. Zawsze możemy go obejść
- A co, strach cię obleciał?
- Eee..nie! Po prostu wszystko co tam żyje, może zjeść każdego niedoświadczonego wilka w tej watasze. I ty się do nich zaliczasz. Uśmiechnąłem się.
- Ahaaa. Na pewno. Interlunar specjalnie przedłużała każde zdanie.
- Okej. Skoro tak bardzo chcesz tam pójść, to chodź. Popchnąłem waderę przed siebie.
- Ale jak tak wcale nie powiedziałam! Interlunar po chwili zrozumiała o co mi chodzi.- Aaaa. Nie jestem tchórzem. Lepiej chodź. Wstała z mokrego żwiru.- Bo sie jeszcze ściemni. Odwróciła się do mnie i posłała mi diabelski uśmiech. Nie jestem pewien o co jej chodziło, ale wiem że coś knuje. I to na pewno będzie coś czego można się na pierwszy rzut oka od nie spodziewać...
(Interlunar?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz