niedziela, 31 sierpnia 2014

od Interlunar c.d. od Matta - event

Spojrzałam przerażona na olbrzymie karty. Zabrałam głęboki wdech i skoczyłam na kartę po lewej. I dostałam... uwaga, uwaga... PODUSZKĘ!
"E..." - pomyślałam i spojrzałam zlasowana na poduszkę... nie dość że to jest przedmiot dla ludzi to do tego ja to dostałam. Po co mi to? Aby mnie kręgosłup nie bolał? Za uwarzyłam że Matt patrzył na to... pytająco(tak, to chyba dobre słowo xd).
Spojrzałam z nadzieją na drugą kartę. Chwyciłam do pyska kremową poduszkę i skoczyłam na kartę po prawej. Zamknęłam oczy z nadzieją że to będzie coś... względnie bardziej użytecznego niż poduszka. Ale moja nadzieja prysła gdy usłyszałam śmiech basiora. Otworzyłam oczy i... i, oj oj ojoj... chyba coś lepszego... ale tylko nieco lepszego. A były to liście. Trzy liście z brzozy, czyli były bardzo małe. Nagle przed nosem pojawiła mi się jakaś kartka a na niej pisało:
"Liście
Wiadomości
Oczekiwania...
Na odpowiedź, która nie nastąpi.
Pomyśl i skup się, co chcesz aby pisało na liście a potem wyślij, to do któregoś z graczy"
Przeczytałam to na głos a basior skomentował to tak:
- Heh, tylko do mnie możesz pisać, jesteś skazana na mnie. - i wybuchł niepohamowanym śmiechem
Chciałam coś powiedzieć ale pająk mi przeszkodził:
- Dobra, koniec tego dobrego. PRZESTAWIENIE CZAS ZACZĄĆ! - i chciała splunąć pajęczyną ale ja krzyknęłam:
- CZEMU AKURAT LIŚCIE BRZOZY? PRZECIEŻ SĄ TAKIE DROBNE, NIKT SIĘ NIE DOCZYTA!
- Bo to twoje ulubione drzewo, proste i logiczne. - odpowiedziała
Ironia losu... świat mnie na pewno nie kocha. - pomyślałam i pająk splunął pajęczyną i nagle świat zawirował. Wszystko się rozmazało a po chwili... byłam w wierzy.
A raczej w jakimś pomieszczeniu... od razu widać że raczej ktoś tu spodziewał się ludzi a nie wilka. Spojrzałam przez dziurę w ścianie... przepraszam - przez okno. Rozglądnęłam się. Był stąd piękny widok. Widziałam też las... dosłownie czarny, jakby spalony i widać było - może to dziwnie zabrzmi - jak rośnie i żyje.
- Pewnie tam jest Matt. - powiedziałam sama do siebie
Nagle usłyszałam cichy warkot. Obejrzałam się powoli za siebie. Przez drugie okno, na przeciwnej stronie pokoju widać było tylko piękne(i zabójcze) złote oko czerwonego smoka. Po chwili smok przystawił do okna pysk i ZIONĄŁ GONEM! Odskoczyłam na bok, na poduszkę. To trwało moment, odruchowo wgryzłam się w poduszkę i ogień przeze mnie przeniknął. Czułam tylko ciepło... nie gorąc. Oszołomiona wstałam z poduszką w pysku. Spojrzałam zdezorientowana na smoka który "łupał" okiem na cały pokój... tak jakby mnie nie widział... tak jakbym była duchem.

< Matt? A co tam u ciebie? ^,^ Coś cię już dopadło? xd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz