czwartek, 24 października 2013

od Dhe c.d. Megan, Shiba lub NightHowl

Pobiegliśmy pędem jak najdalej od łąki i wpadliśmy prosto do naszej jaskini. Woda rozprysnęła się na wszystkie strony. Zaczerpnąłem tchu pod wodą, gdzie panował spokój (tak, umiem oddychać pod wodą, pacz na mój profil). Gdy wyszliśmy z wody na suchą podłogę pokoju, zapytałem Megan:
- Dlaczego musieliśmy uciekać? Czy teraz wiecznie będzie wiał wiatr i padał deszcz?
- Dhe, to prastara magia... Nawet ja sama nie bardzo rozumiem, co się stało. Miałam tylko przeczucie, że jeśli szybko nie oddalimy się na bezpieczną odległość, zginiemy.
- A wiatr i deszcz?
- Na szczęście udało nam się odłożyć kamień w porę, więc klęska nie nadejdzie.
Odetchnąłem z ulgą.
- Może się przejdziemy? chcę uspokoić skołatane nerwy. - zaproponowałem.
Wyszliśmy na zewnątrz. Był piękny wieczór, nie licząc tego, że przed chwilą wybuchło coś mega magicznego. Po drodze spotkaliśmy Shibę i NightHowla, którzy widzieli eksplozję i zaczęli nerwowo pytać, co się stało. Megan westchnęła i wytłumaczyła im wszystko.
(Megan?Shiba?NightHowl?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz