Doszliśmy do watahy i mimo wszystko... Było pięknie. Jaskinie pokryte były białym puchem, na gałęziach kołysały się sople i kule śniegu. Nie było widać zielonego kawałka, i to nadawało wszystkiemu urok. Było bardzo cicho, ptaki nie śpiewały. Powoli spadały przepiękne płatki śniegu.
- jak tu pięknie... I cicho... - powiedziałam siadając na zciętym pieńku. - podoba ci się? - zapytałam. W oddali było widać ogromne góry, a na nich lasy wysokich sosen.
(Dhe?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz