Wciągnęłam Dhe spowrotem do pracowni szybkim ruchem.
- dobrze, że się cieszysz, ale chyba powinieneś zachować godność alfy. - powiedziałam. Dhe chrząknął i usiadł troszkę zawstydzony na posłaniu. Pocałowałam go w policzek, zaśmiałam się i usiadłam koło niego. Sazan nadal siedział w pracowni.
- może już pójdziesz? - zapytałam. - i weź szczeniaka... - Sazan już chciał wyjść ale go zatrzymałam. - Acha, i opiekuj się nim jak synem, bo może nim jest. - powiedziałam i mrugnęłam do niego. Sazan wyszedł. Położyłam się na posłaniu i się rozmarzyłam. Nagle gwałtownie wstałam.
- cos się stało? - zapytał Dhe. Bez słowa wyszłam na dwór. Dhe pobiegł za mną i zobaczyliśmy to:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz