Mruknąłem coś o tym, że trzeba wywalić tego medyka, po czym spróbowałem się podnieść.
- O nie, nie, nie! - powiedziała Megan przytrzymując mnie łapą. - Ty musisz odpoczywać!
- w takim razie ty też! - popatrzyłem oskarżycielsko na jej ranę.
- Przecież jestem dowódcą magów! - klepnęła się w czoło, po czym rzuciła jakieś skomplikowane zaklęcie, dzięki któremu natychmiast poczułem przypływ sił, a jej rana się zagoiła.
Wyszliśmy z namiotu, po czym ruszyliśmy spacerkiem po polu bitwy opatrując rannych.
- wiesz co.. Zastanawia mnie zachowanie Danieli, tej nowej wilczycy. - zacząłem.
- Masz racje. Jest... nieco dziwna.
- Podczas gdy my tu mamy wojnę, ona mówi, że zrobi co zechce. - przewróciłem na plecy jednego z wilków, całego we krwi. - Albo dołącza i angażuje się w watahę, albo zabiera sobie Vane'a i robi co zechce.
- Potraktowała mnie bez szacunku. - powiedziała Megan lecząc rannego. - jakbym nie była Alphą. Ale trudno, dajmy jej na razie spokój, zobaczymy co zrobi.
- Nie byłbym taki pewny. Myślę że ona byłaby skłonna zdradzić watahę.
(Megan?)
PS oj, Sazan, Daniela, strasznie mieszacie. Nie żebym się czepiała (to pisze jako admin, nie Dhe) ale to że jesteście nowi, nie znaczy, że możecie robić co chcecie i mieszać w watasze. Właśnie była wojna!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz