sobota, 5 października 2013

od Dhe c.d. Megan

Nagle coś sobie przypomniałem - Megan miała największe powody z nas wszystkich, żeby to ona zabiła Redara. Tylko mi mówiła, dlaczego, ale nie zdradzę tej tajemnicy. Odsunąłem się na bok. To była jej walka.
- Poradzisz sobie! - szepnąłem, gdy Megan właśnie przelatywała nade mną. Wszyscy robili tyle zamieszania z powodu tej rany, ale ja wiedziałem, że ona jest twarda i da sobie radę. Z moich rozmyślań wyrwał mnie okropny ból w łapie. Spojrzałem w dół. Łapa była prawie odgryziona. Nie krzyczałem. Nie powiedziałem nawet słowa skargi. Tylko rzuciłem się na Kronosa, jednego z moich koszmarów *Tak, kiedyś sie spotkaliśmy*. Z prawie odgryzioną łapą wgryzłem mu się w szyję, potem zabiłem jeszcze kilka wilków i padłem na ziemię wykończony. Kątem oka dostrzegłem, że Megan już pokonuje Redara. Nagle przykrył mnie cień. ,,Nie! To niemożliwe...'' - pomyślałem. a jednak. Kronos jakimś cudem przeżył moje ugryzienie. Wezbrałem w sobie wszystkie siły i poczułem potęgę oceanu. Uwolniłem ja razem z cała moją wściekłością. Ogromny, wodny wybuch pozbawił życia większą część watahy Redara (który już nie żył, nawiasem mówiąc).
- Jak ty tego dokonałeś?! - Megan podbiegła do mnie.
- Zabiłaś Redara. - wymamrotałem z podziwem. Strużka krwi popłynęła z mojego pyska, gdy mówiłem.
- A ty prawie całą jego watahę! - Megan liznęła mnie w pyszczek. - Chodź, jesteś w strasznie ciężkim stanie.
(Megan?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz