*rano*
Podniosłem się z posłania. W mojej jaskini panował półmrok, w końcu było wcześnie. Poszedłem przygotować śniadanie, złowiłem kilka dorodnych, dużych ryb i ułożyłem je na ozdobnym "stoliku". Poprawiłem grzywkę i poszedłem po Kasumi.
- wstawaj! - podałem jej łapę.
- człowieku, jest wcześnie!
- to o której ty niby wstajesz? Jest ósma...
- o dziesiątej albo później!
- to dzisiaj wstaniesz wcześniej. - pociągnąłem ją za łapę.
- ej! - zaśmiała się. Upadliśmy oboje na ziemię. Pomogłem jej wstać, otrzepała się i prychnęła. - prowadź. - stęknęła od niechcenia. Ruszyłem w stronę małego stepu, gdzie przygotowany był posiłek. Usiedliśmy naprzeciwko siebie, Kasumi ze smakiem popatrzy ła na jedzenie i zabrała się do konsumowania, ja również zacząłem jedzenie. Skończyliśmy mniej więcej w tym samym czasie, po czym spostrzegliśmy, że pada deszcz. Złapałem Kasumi za łapę i pobiegliśmy ile sił w łapach do mojej jaskini. Odetchnęliśmy z ulgą i padliśmy zmęczeni na posłanie. Poczułem coś pod sobą, usiadłem i zobaczyłem, że pode mną leży jakaś mapa. Kasumi wyrwała mi ją z łapy i zaczęła czytać.
(Kasumi?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz