- nie chciałam odebrać stanowiska Dhe! Po prostu uznałam, że mu go nie odbiorę, i tak bym tego nie zrobiła. A zatem: teraz jestem dowódczynią magów i szpiegów.
- wracamy do watahy? Zaprowadzić cię, Emerald? - zapytał z maślanymi oczami Matt. Odepchnęłam go.
- znam te tereny jak własną kieszeń. - pociągnęłam za gałąź wielkiego dębu, przed nami otworzyło się w podłodze wejście i strumyk. - widocznie Megan nie znała skrótów. No, kto pierwszy? - no to pytanie Shiba od razu wskoczyła w dziurę i z krzykiem popłynęła w dół. Matt krzywo się uśmiechnął i zrobił to samo. Ja skoczyłam ostatnia.
Gdy spadłam do wody z pluskiem wylądowałam na wilku. Shiba zaśmiała się i odeszła w tunel. Przełknęłam ślinę i wstałam z Matta.
- dogonimy cię! - krzyknęłam za Shibą, która była już prawie u wyjścia. Złapałam Matta za łapę, pobiegliśmy wyprzedzając waderę ku wyjściu. Podleciałam do góry cały czas trzymając wilka. Po jakimś czasie zdyszani wyszliśmy koło jaskinii Megan i Dhe. - możecie już wracać do Waszych jaskiń. - Shiba i Matt posłusznie podreptali wydeptaną dróżką. Zobaczyłam rozpaczające dwa maluchy.
- kim jesteś? - cicho zapytała Cassidy.
- jestem Emerald, a wy jesteście Cassidy i Percy, tak?
- skąd wiesz?! - warknął Percy.
- zrobiłeś się strasznie nieufny. - rozczochrałam mu czuprynę. Dwójka zamilczała. - Dhe? Jesteś tu?
- tatusia nie ma!
- a co się z nim stało?
- zabił się! - wykrzyknął smętnie Percy. - my też chcemy! - westchnęli oboje.
- a więc jestem samotną alfą... No, maluchy, idźcie się bawić! - oboje pobiegli nad wodospad. A potem już ich nie widziałam. Pewnie się utopili.
C.d.n.
A jeśli już to się podtopili :)
OdpowiedzUsuń