- No nie.- zaśmiałem się pokonując przeszkodę.
- No to teraz chodź.- rzekła ruszając. W środku było wiele różnych malowideł, które pokrywały ściany. Niektóre widocznie były starsze od tych drugich i ścierały się. Można było sobie pisać. Stanąłem przed ścianą i napisałem swoje imię.
- Co Ty robisz?- powiedziała zniecierpliwiona Emerald.
- Nic podpisuje się, że tu byłem.- popatrzyłem w jej stronę - Teraz Ty.-
Wadera podeszła, napisała swoją godność i znów ruszyła. Sufit miał kolor niebieski za złotymi gwiazdami. Wyglądał trochę jak niebo, lub mi się tak wydawało. Szliśmy oglądając piękne wnętrze. Co parę kroków korytarz z przodu stawał się jaśniejszy, a z tyłu giną w ciemnościach.
- Wiesz, mogliśmy się bardziej na tą podróż przygotować.-
- Czyli?-
- Czyli wziąć jakieś jedzenie.- popatrzyłem na waderę.
- Oj nie marudź. Chce Ci się jeść?-
Pokręciłem łbem.
- No właśnie, więc chodź.- powiedziała stanowczo. Szliśmy jeszcze parę dobrych minut.
- Wiesz tak długo idziemy. Może zrobili byśmy postój.- zaproponowałem.
- Dobra.- powiedziała siadając i opierając się o ścianę.
- Nie opieraj się!!!- krzyknąłem szybko. Wadera popatrzyła nierozumnie.
- Te piramidy są duże, i może być też w nich dużo pułapek.- podszedłem do ściany i pchnąłem ją łapą, lecz nic się nie stało.
<Emerald?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz