Szedłem sobie lasem. Zauważyłem, że często chodzę do lasu, nawet mi się to spodobało. Nie ma nic lepszego chyba od świeżego powietrza i szumiących drzew. Zdawało mi się, że ten dzień będzie zwyczajny, lecz miałem tylko takie przeczucie przed zobaczeniem wielkich piramid.
- Wooow, jakie piękne.- pobiegłem w ich stronę. Nie daleko przed wszystkimi piramidami stała tabliczka " Złota Dolina". Siadłem i przyglądałem się pięknej złotej architekturze. Co chwila wiał wiatr i z piramid zwiewał piasek, który wyglądał jak złoty wiatr. Chciałem zobaczyć bliżej to, co się tam znajdowało. Gdy podszedłem do tabliczki, nie wiadomo skąd pojawili się dwaj strażnicy o głowach orłów.
- Nikt nie będzie zakłócał spokoju faraonów.-mówiąc to swoimi włóczniami zatarasowali mi przejście. Próbowałem wiele razy przejść, lecz bez skutku. Mimo warczeń, różnorodnych podrapań nic ich nie ruszało, stawało się to nie do zniesienia. Odszedłem parę kroków w tył i znów usiadłem. Strażnicy po pary minutach znów wsiąkli w ziemie. Teraz powinno się udać. Nikogo niema, teraz przebiegnę na drugą stronę może się uda. Wziąłem wielki rozpęd i z całych sił począłem biec. Lecz jakieś niby pole siłowe odrzuciło mnie na parę metrów. Wstałem i otrząsnąłem się z ziemi. Nie da się wbiegnąć, widoczne trza wykiwać strażników tylko jak? Jeszcze raz podszedłem do tabliczki i znów z piachu wyłoniły się dwie sylwetki, teraz zaś z głowami jastrzębi.
- Nikt nie będzie zakłócał spokoju faraonów.- Ci też tak powiedzieli.
- Widzicie? Ptaki!- palnąłem, gdyż tylko to udało mi się wymyślić. Jednak ten oryginalny plan nie zadziałał. Może nie lubią ptaków? Hmm, co jest najważniejsze dla nich? Wiem, chronienie faraonów! Sytuacja się powtórzyła, wyłoniły się dwie postacie z głowami jastrzębi.Znów powiedzieli o zakłócaniu spokoju i kolejny raz zablokowali przejście.
- Ktoś zakłóca spokój faraona!- krzyknąłem wskazując łapą na pobliską piramidę. Jednak to też nie zadziałało. Dlaczego? Z mojego punktu widzenia to był plan idealny, jednak nie wszystkie plany wypalają, jak na przykład ten. Odszedłem, troszeczkę zniechęcony tym. Tyle prób na nic. Pewnie jest jeszcze plan, jedyny plan który umożliwia dotarcie do środka. Tylko jaki plan?
- Myśl Cheroon, myśl.- mówiłem do siebie patrząc w niebo lecz żaden plan nie wpadał mi do głowy. Położyłem się i zacząłem patrzeć w niebo. Słońce świeciło mocno, więc musiałem przymykać oczy, by ono mnie nie oślepiało. Nagle nade mną pojawił się jakiś cień. Otworzyłem oczy i ujrzałem Emerald.
- O cześć.-
- Hej, widziałeś to?- powiedziała chyba zaskoczona.
- Widziałem, tylko nie mogę tam wejść, próbowałem chyba na wszystkie możliwe chyba sposoby.- powiedziałem ze smutkiem.
- A próbowałeś tam wlecieć?-
- Nie...-
<Emerald? Podoba się xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz