sobota, 4 października 2014

Od Emerald C.D. Cheroon'a

Jako dość oziębła osoba, nie potrafiłam wyobrazić sobie tego, co teraz czuł Cheroon. Bez wahania ruszyłam przez śnieżycę i mgłę szukając latarni (patrz: tereny) która oświetliłaby otoczenie. Wytężyłam wzrok i zobaczyłam w oddali punkt widokowy oraz kilka latarni - jedną niedaleko nas, jedną w lesie między świerkami i kilka w górach.
- Idziemy do punktu widokowego - oznajmiłam.
Szliśmy wzdłuż strumyka z trudem zamykając oczy gdy tylko śnieg leciał nam w oczy, a wiatr wiał w kark.
- Tam będzie cieplej?
- Na punkcie widokowym? No pewnie, jest przytulna jaskinia, dwie latarnie i miejsce na ognisko. - odparłam przez zęby.
Gdy znaleźliśmy się w lesie, śnieżyca już tak do nas nie docierała opadając na gałęzie, nawet nie trzeba było przedzierać się przez śnieg.
- Może się tu zatrzymamy? - zapytał Cheroon.
- Dobrze... Ale jeszcze się nie ściemnia. - odetchnęłam i przycupnęłam na ziemi. Cheroon usiadł tuż obok mnie, a ja okryłam go skórą.
- Nie, weź sobie, jeśli ci zimno. - powiedział pchając na moje plecy skórę, ale szybko przycisnęłam mu łapy do ziemi i na siłę okryłam mu plecy.
- Musisz, bo chyba się zaziębisz... - na szczęście oby dwie skóry były na tyle duże, żeby okryć nas oboje. Widząc, że Cheroon'owi zamykają się oczy, również położyłam łeb na łapach i zasnęłam.

<Cheroon? Podróżing :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz