Odłączyłem się na chwilę od watahy. Desperacja.. Znów brak spokoju... Wybiegła za mną Nels. Podeszła i naskoczyła na mnie..
- Co znowu?!- rzekłem
-Co taki zły? Wyluzuj...
-Zamknij się! Mam dość, Ciebie i życia! Wszystkiego..
-Zły dzień?
-NIE! JESTEM ZA*EBIŚCIE SZCZĘŚLIWY ŻE MNIE WKURZASZ!-warknąłem
-Cieszę się- uśmiechnęła się złośliwie i popchnęła mnie- No dajesz, walcz ze mną!
-Nie i nie zachowuj się jak dziecko..
Po tym podeszła i walnęła mnie w pysk
-A teraz?-Zaśmiała się Nels
W tym momencie z głębi lasu wyskoczyło coś wielkiego i walnęło mną o
pień potężnego dębu po czym straciłem przytomność.. Jak się obudziłem
byłem strasznie osłabiony, zobaczyłem Nels. Wołałą do mnie:
-D-damon.. Proszę.. Pomóż..
Ledwo wstałem i przeszedłem kilka kroków i zobaczyłem kałużę krwi a w niej poszarpaną Nels...
-Nie.. Nels odezwij się!
Położyła łapę na moją i szczerze powiedziała:
-Dzięki że przy mnie byłeś..- po tych słowach skonała..
Siedziałem przy zwłokach Nels do zmroku.. Usłyszałem kroki.. Miałem
gdzieś czyje to kroki... Usłyszałem cichy lekko niepewny głos.. Był to
głos Emerald..:
-Zaniepokoiłam się.. Nie było Cię od południa z nami...-przerwała gdy podeszła bliżej i zobaczyła zwłoki Nels.
-C-co?! Ej no zrób coś!!!-krzyknęła zaniepokojona
-Co?! Ona nie żyje! Rozumiesz?! Nie żyje..
-A-ale jak?!
-Nie wiem.. To COŚ walnęło mną o tamten dąb i straciłem przytomność.. Nic nie pamiętam..
-Była z naszej watahy...-rzekła Emerald
-Tak.. Powinnaś o tym wiedzieć..
-Wiedziałam..
Emerald spojrzała mi w oczy i niepewna mojej reakcji położyła łapę na mojej i rzekła:
-Będzie dobrze...
-Dzięki..-powiedziałem bez uczuć..
Siedzieliśmy razem przez dłuższą chwilę.. Emerald Przerwała ciszę...
<Emerald?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz