poniedziałek, 19 maja 2014

Od Guen cd. Kells


Zaraz po tym jak wstało słońce dołączyła do nas Kaya, i razem szłyśmy w stronę watahy. Rozmawiałam z Kayą na różne tematy, nie włączając do rozmowy Kells, bo ona uparcie milczała. Około południa, nie wytrzymywałam już z ciekawości i zarzuciłam Kelsey gradem pytań. Po dziesięciu minutach nie wytrzymała:
- Wracamy do watahy, żeby wyciąć pewnym wilkom numer!!!- wrzasnęła. - I daj mi spokój!
Z podkulonym ogonem i miną udającą skruchę udałam się na koniec pochodu, ale w myślach śmiałam się z Taibronem. Nagle, usłyszałam jakiś ruch za krzakami po prawej, Kaya też, Kells chyba ciągle była wkurzona.
- Ej, Kells, słysz... - nieskończyłam, bo ona odwróciła się do mnie i prosto w twarz wydarła się: -Stul pysk!!! Teraz to przesadziła, nie pozwolę jej tak na mnie wrzeszczeć. Chciałam jej coś powiedzieć, ale krzaki znów się poruszyły, i teraz ona też to dostrzegła. Podeszła do nich i rozchyliła liście. W krzakach spała Efira. Kaya wybuchnęła śmiechem, zaraz się do niej przyłączyłam. Kells próbowała powstrzymać chichot, ale nieudanie. Efira, nawet się nie ruszyła, pewnie miło jej się śpi w tych krzaczorach. Mrugnęłam porozumiewawczo do Kells. A ona uśmiechnęła się łobuzersko.

<Kells?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz