Gdy Damon zbiegł z podestu i zapanowała kompletna cisza. Poszedłem za nim, a reszta ekipy wykazała zadziwiające zainteresowanie wrzucaniem oleju do ogniska. Super zabawa. Ciekawe czy jak wrócę to kogoś podpalą? Damon opierał się o ścianę skalną.
- Hej, świetny koncert..nie zdążyłem dokończyć gdyż powietrze przeszył przeraźliwy ryk. Wszyscy odwrócili głowę na zachód. Nic się nie stało. Chociaż wszystkie śmiechy ucichły co jest nie lada wyczynem. Nagle ryk zabrzmiał drugi raz, któremu towarzyszyło też coś innego. Zza skały Wyczłapał wielki zlodowaciały minotaur.
W jego oczach czuć było gniew i odrazę nowymi przybyszami. Mam nadzieję, że nikt z tu zgromadzonych nie ma na koncie soczystej krówki. Bo ja tak z pięć.
Min0taur ryknął na cały głos.
-Em... ma ktoś jakieś pomysły? Zapytałem nie odwracając wzroku od napastnika. Wtem kula ognia wystrzeliła z głębi tłumu. Potwór zaryczał z bólu, ale i tak się podniósł. Widać było że go rozwcieczyliśmy. Minotaur zaczął spacerować dookoła ogniska nie spuszczając z niego wzroku. Wygląda na to że boi się ognia, ale gniewu nie utrzyma na długo. Kiedyś w końcu zaatakuje. Podszedłem do Arduina i Dhe.
- Atakować? Zapytałem Dowódzców.
(Arduin?Dhe? Ktoś jeszcze?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz