sobota, 10 maja 2014

Od Guen cd. Kells



Nie mogłam się nie śmiać. Kells i Kaya, bawiły się razem w jeziorze, a przy tym ochlapały przywódców naszej wyprawy. Pomachałam do Kelsey, żeby do mnie za chwilę przyszła, zaraz po tym jak dostanie ochrzan od Emerald. Kiedy do mnie przyszła, poszłyśmy nad odosobnione miejsce i wtedy ponownie wybuchłyśmy śmiechem. -Gratuluje Kells, udało ci się mnie rozśmieszyć, a przy okazji zmoczyć Alphy.-rzekłam, cały czas chichocząc. -Dzięki, od pewnego czasu miałam ochotę wyciąć im jakiś numer, trochę już mnie męczą, te poranne wierszyki Arduina.- odpowiedziała i razem powtórzyłyśmy: "Kto rano nie wstaje, temu Arduin w łeb daje". I znowu zaczełyśmy się śmiać.- Wiesz co Kells? Czasami mam ochotę cię walnąć, albo zdzielić w łeb, ale teraz to cię normalnie uwielbiam. -Też tak mam, ale ja to raczej, jednak wolę zdzielić cię w łeb - powiedziała i szturchnęła mnie w tył łba. Już chciałam rzucić jakąś ciętą ripostę, gdy nagle usłyszałam wycie, niedaleko od nas. Nie było to wycie żadnego z członków naszej watahy, z pobliskiego lasu zaczęły wychodzić jakieś ciemne stwory. Kells zawyła ostrzegawczo i razem pobiegłyśmy w stronę obozowiska.

<Ktoś>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz