Koncert...
Wyszedłem na środek i i zaśmiałem się:
-Jak wiecie będę teraz śpiewał XD Hmm.. Zastanawiałem się czy "zaśpiewać wam klasykę" ale.. Wolę coś mocniejszego -uśmiechnął się szerzej i spojrzał na wadery- Mówię od razu.. BĘDZIE OSTRO!
Zacząłem coś nucić.. Wziąłem gitarę elektryczną i zacząłem grać coś co brzmiało jak "I see fire"
-Wybaczcie.. Hobbity mnie nie kręcą.. Wolę coś innego..Ekhemm..- przerwałem ciszę i zacząłem grać przygnębiającą piosenkę i nagle przerwałem..- Przepraszam, zapędziłem się.. To piosenka o tym Eh.. O życiu a dokładnie o śmierci. To piosenka o tragedii Terry'ego który pojechał z przyjaciółmi na biwak do wioski rolniczej. Tam, doszło do sprzeczki i "przyjaciele", którzy byli z nim na biwaku, najnormalniej w świecie go zabili... Na drugi dzień rolnik znalazł go w rowie. Miał 60 ran na głowie i klatce piersiowej. "Przyjaciele" owinęli mu głowę plastikową siatką i zadźgali go we trójkę dwoma kosami ukradzionymi z pobliskiego cmentarza (historia na faktach Spoczywaj w spokoju Terry [*] ).... Piosenka nosi tytuł Don't go z repertuaru Bring Me The Horizon..-rzekłem i zacząłem "koncert"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz