-No...gdy byłam mała to wykradli mnie szakale. Dziwne typy. Trzymali mnie z dala od światła i rzeczywistości. Pewnie tylko czekali, bym była wystarczająco duża na przekąskę. I tak leżałam tam przez jakiś rok jedząc smaczne kąski, które przypadkiem upuszczały te sukinsyny jak przechadzały się po norach. Ech....ale jakiś miesiąc temu zalała las straszna burza. Woda lała się i lała, tyle jej było że zalała pobliskie nory i jaskinie. Głównie moją..Oj, przepraszam-Jaskinię Szakali. Podkreśliłam z odrazą.
- Czyli podczas ulewy uciekłaś. Dokończył Damon.
-Em..niezupełnie. Woda to za mnie zrobiła. Po zakończeniu burzy, woda nie miała jak wyparować pod ziemią, ani wchłonąć cię na litej skale więc wypłynęła ,,kanałami, a bardziej konkretnie to norami lisa, który podkopał się do nich wykradając im kolację. Spływ był oślizgły i błotnisty, ale wreszcie wpłynęłam do rzeki. Potem już tylko mały spacerek po dolinie (A w między czasie poznanie Serensy), małe zgubionko i w końcu małe najście. Podsumowałam opowieść.
Damon patrzył na mnie przez chwilę.
(Damon?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz