Leżałem sobie na starym pomoście nad brzegiem rzeki. Sama woda była jakaś spokojna. Nie wydawała żadnego dźwięku. A jednak zagłuszała wszystko inne. Czubkiem łapy mąiłem przejrzystą taflę. ,,Plum, Plum., Plum..." I tak w kółko. Nagle woda zaczęła zmieniać kolor. Jakby ktoś tam w dole zezłościł kałamarnicę.
- Bu! Jakiś wilk wynurzył swoją głowę nad wodę i chlusnął mnie nią. Odciągnąłem głowę w tył i parskałem wodą.
- Na żartach się nie znasz?! Postać westchnęła obok mnie.
(Ktoś popisze?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz