- Idę popełnić samobójstwo, wiesz? Może zechcesz mi pomóc, co? - spojrzałem pytająco na wilczóra imieniem Roy.
- Em... bardzo ciekawa propozycja. Ale może innym razem.
- Nie odkładaj na jutro tego co możesz zrobić dzisiaj. - stwierdziłem.
- Ale teraz ty tak na serio chcesz się zabić? - widać było po nim że stracił trochę pewności siebie.
Uśmiechnąłem się lekko. A ja już myślałem że go nie nabiorę... chociaż sam nie wiem czy mówiłem serio czy żartem.
- A co? Jeśli nawet to co zrobisz?
- Em... zależy. - powiedział.
- Od czego?
- Od tego czy będziemy się dogadywać, czy raczej się znienawidzimy. Bo jak się będziemy dogadywać to postaram cię odwieść od tego pomysłu, a jak się znienawidzimy to przy pierwszej okazji zepchnę cię z urwiska. - odrzekł.
Spojrzałem mu w oczy, gdyż jak to się mówi "Oczy to zwierciadła duszy". Jak najbardziej jest to prawdą. Dlaczego? Taki najprostszy przykład: Kłamca nie spojrzy ci w oczy, a jak spojrzy to dobry obserwator pozna że kłamie.
Ale wracając do pana Roy`a. Nie powiedziałbym żeby mi na serio pomógł się zabił. Wiele przeżył... to widać. Pewnie lubi patrzeć jak ktoś cierpi... ale na pewno by mnie nie zabił. Bądźmy realistami.
- To się przekonajmy. - powiedziałem z wrednym uśmiechem.
Basior spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, a ja pobiegłem. Wilk za mną.
Rozpędziłem się tu przepaści i skoczyłem z impetem. W ogóle się nie wahając. Chwila ciszy... Potem dźwięk kości gruchotanych przez skały...Wilk podbiegł do krawędzi. Spojrzał w dół. Dostrzegł krew... porozrzucane kończyny... martwe ciało.
Wybuchnąłem śmiechem. Roy obejrzał się i zobaczył mnie, żywego i tarzającego się ze śmiechu. Spojrzał znowu w dół, tam nadal było 'moje ciało' lecz po chwili zniknęło, podobnie jak krew.
- Jak to?! Przecież ty... sam wiesz.
- Powiem tak: ILUZJA mój drogi. - stwierdziłem z uśmiechem.
< Roy? Tylko mnie przypadkiem nie zabij. ^-^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz